Mogłabym zacząć i skończyć ten tekst jednym zdaniem: adopcja psa to z a w s z e dobry pomysł. Niestety, to nie czas jest istotny, lecz odpowiednie przygotowanie i zadanie sobie kilku ważnych pytań, o których na kwarantannie nie można zapomnieć.
Podczas kwarantanny ludzie się nudzą
…i wymyślają, jakby tu sobie życie urozmaicić na home officie. Jedni szlifują kulinarne umiejętności, drudzy odkrywają w sobie malarski lub graficzny potencjał, trzeci układają puzzle 1500 elementów, a czwarci myślą sobie: w końcu mam czas na psa!
I żebym została dobrze zrozumiana: absolutnie nie hejtuję pomysłu adopcji psa z myślą, że siedząc w domu, będzie się miało dla nowego, czworonożnego przyjaciela czas, żeby spokojnie nas poznał i się zaaklimatyzował. Pamiętam, że sama brałam parę dni urlopu, gdy przywiozłam z domu tymczasowego Farsę. Ten pierwszy okres jest szczególnie ważny dla stworzenia więzi oraz poczucia bezpieczeństwa u zwierzaka. Problem w tym, że… niebawem wrócimy do względnej normalności, w której pies będzie zostawać 8 godzin dziennie w pustym mieszkaniu.
„Wezmę szczeniaka, to akurat dorośnie, jak skończy się koronawirus”
Nie dość, że szczeniaki zwyczajowo mają większe „branie” niż dorosłe psy do adopcji, to teraz dochodzi ten tok myślenia. Co jest z nim nie tak? Hipotetyczny scenariusz: adoptowałeś/aś właśnie ośmiotygodniowe, psie dziecko. Faktycznie, będziesz mieć teraz czas na naukę czystości, socjalizację i tak dalej. Good for you. Weź jednak pod uwagę, że szczenię nie dorasta w ciągu dwóch czy czterech miesięcy. Niektóre psy dojrzewają nawet do 2. roku życia. Ja mam w tym momencie ośmiomiesięczną nastolatkę i uważam, że nie ma „gorszego” pod kątem szkolenia okresu w etapach rozwoju psa. Hormony urządzają sobie w tym okresie megaimprezę pod szczenięcą kopułą, pies jest rozemocjonowany, „zapomina” wyuczonych rzeczy, a ty musisz być oazą spokoju, żeby pomóc mu przez to przejść. Wymaga to wielkiego nakładu czasu i uwagi. Będziesz je mieć, gdy wrócisz na codzienne osiem godzin do biura?
„Mam teraz dużo czasu na spacery”
True story. Przeczytałam takie zdanie w jednym z postów potencjalnie zainteresowanych adopcją Fejsbukowiczów z Wrocławia. Czytając to, zastanawiałam się, czy autor miał pojęcie, że psa wyprowadza się na spacery zawsze, a nie „kiedy ma się dużo czasu”. Jaką przyjemnością dla adoptowanego psa będzie, jeśli teraz zgarniesz go ze schroniska lub fundacji, pojeździsz z nim do lasu albo na bezludne łąki pod miastem przez trzy miesiące, a po tym czasie zamkniesz go na cały dzień w mieszkaniu? Nie ma, że boli. Nie ma, że się nie chce. Nie ma, że po pracce to tylko kanapa i kieliszek wina. Przez następne kilka lub kilkanaście lat będziesz musiał/a każdego dnia, niezależnie od pogody, humoru, cyklu menstruacyjnego, zmęczenia znajdować czas na wyprowadzanie psiura. Nie adoptuj zwierzęcia teraz, jeśli ma to być dla ciebie „zapychacz czasu” na kwarantannie.
„To będzie mój lek na samotność”
Z pozoru zdanie nieszkodliwe, ale… Niezależnie od tego, czy adoptujesz psa teraz czy „po koronawirusie”, to musisz zadać sobie kilka niewygodnych pytań:
- Co się stanie z psem, jeśli trafię do szpitala?
- Kto się nim zajmie w razie mojego wyjazdu?
- Kto podejmie się opieki, jeśli umrę?
- Z kim zostanie pies, jeśli rozstanę się z partnerem/ką?
- Czy i jak podołam ewentualnym problemom behawioralnym?
- Czy stać mnie na psa?
Nieważne, czy mieszkasz sam/a, z rodziną, partnerem/ką. Musisz mieć plan B, C i tak aż do Z i jasną deklarację od bliskiej ci osoby, że w razie życiowych zakrętów t w ó j pies otrzyma opiekę.
Schronisko nauczyło mnie, że bardzo często to nie okrucieństwo, lecz brak wyobraźni i alternatyw skłania ludzi do skazywania psów na bezdomność.
Może ci się teraz wydawać, że jesteś świetną osobą z superwarunkami, ale nad wieloma rzeczami nie będziesz mieć w przyszłości kontroli. Możesz na nie tylko odpowiednio reagować, np. uzgadniając z rodziną, że jeśli coś ci się stanie, to ona weźmie za zwierzę odpowiedzialność.
Jeśli planujesz adopcję psa, to musisz się do niej przygotować i wiedzieć, jakie są przyczyny nieudanych adopcji.
Nie mierz rzeczywistości miarą trwającej pandemii – pomyśl o tym, jaka będzie ta rzeczywistość również „po” i czy to właśnie jej podołasz, gdy w twoim życiu pojawi się pies. Jeśli uczciwie odpowiesz sobie: „tak”, to śmiało rozglądaj się za pasującym do ciebie zwierzem!