“Przepraszam, gdzie są małe pieski?” – pytają goście w schronisku. Kieruję ich do szczeniakarni i patrzę smutno na drugi koniec smyczy, którą trzymam w ręce. Stoi tam kilkunastoletni pies, który, pomimo urody i świetnego usposobienia, przez większość osób nie jest nawet zauważany. Widać po jego siwiźnie i sztywnych łapach, że nie może zaoferować swojemu potencjalnemu, nowemu człowiekowi zbyt wiele. I choć 3 lata wolontariatu nauczyły mnie nie płakać z powodu każdego pyszczka za kratami, to w takim momencie naprawdę pęka mi serce.

Młode psiaki są chętniej wybierane przez adoptujących z różnych powodów. Wszyscy wiemy, czym tak naprawdę jest starość – bezużytecznością, samotnością, zapomnieniem, obciążeniem. I niezależnie od tego, czy mówimy o ludziach czy o zwierzętach domowych w podeszłym wieku – jest to moim zdaniem największa niesprawiedliwość naszego świata. Tymczasem adopcja staruszka dla wielu osób może być najbardziej trafną decyzją, jaką by podjęli.

“Czego Reksio się nie nauczył…?”

Ludzie szukający do adopcji szczeniąt są przekonani, że dwumiesięczny maluch da się bez problemu ułożyć i wychować na ideał. Czyżby dziesięcioletni pies naprawdę był już nieodwracalnie ociosany? Jak zwykle pozwolę sobie nawiązać do Diega, którego moi przyjaciele adoptowali z wrocławskiego schroniska. Ten piękny rudy pies kocha ludzi, ale po fakcie okazało się, że ma spore problemy w relacjach z innymi psami, na które reagował agresją. Zaczęły się treningi, wizyty u behawiorystki… Pół roku wystarczyło, aby Diego znalazł swój nieszkodliwy sposób na rozładowanie emocji i stał się na spacerze naprawdę grzecznym psem. Można? Można. Nawet jeśli senior ma problemy z koncentracją na zadaniach z powodu odczuwalnych, fizycznych boleści, to wystarczy mu poświęcić trochę chęci i uwagi, aby wyeliminować niepożądane zachowania. 

Dodam tylko, że słabo mi, kiedy osoby, których nie ma w domu nawet przez 10 godzin dziennie, rzucają się na słodkie oczka wyjątkowo rozbrykanych szczeniąt. Jakoś brakuje im wówczas wyobraźni, aby pomyśleć o tym, że za kilka miesięcy odwiozą psiaka z powrotem do schroniska, sfrustrowani jego “ADHD”, które oczywiście sami, eksperci!, zdiagnozowali u swojego szczeniaka. Tymczasem senior klapnie pupą na legowisku i prześpi pół dnia, nie powodując w pustym mieszkaniu żadnych szkód. Nie chce mu się broić i szukać nieustannej uwagi, a jego stare kości nie będą nikogo zmuszać do długich spacerów. Czyż to nie praktyczne dla osób, które dużo pracują? Oczywiście, każda adopcja to coś wspaniałego i bardzo dobrze, że szczenięta rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, niemniej warto rozważyć, czy jesteśmy w stanie wychować malucha od zera i poświęcić mu naprawdę ogrom czasu. Często lepiej sprawdziłby się po prostu dorosły, spokojny pies.

“A co, jeśli będzie chorować i nie będzie mnie stać na leczenie?”

Oczywiście, że w senior w końcu będzie podupadał na zdrowiu. Ale po pierwsze, nigdy nie masz pewności, że kupiony w hodowli lub adoptowany ze schroniska młody pies będzie zdrowy. Uwierz – nigdy. Po drugie, często schroniska zapewniają nowym opiekunom wsparcie swoich weterynarzy, którzy zawsze ci pomogą. Dzięki temu nie będziesz musiał/a się martwić o opłaty wizyt, które mogłyby wydrzeć cię z butów.

“Przywiążę się, a on odejdzie i będzie mi przykro”

Seriously? A co powiedziałby (gdyby mówić potrafił) ten smutny pies, który większość czasu spędza w boksie i daremnie wyczekuje zainteresowania ludzi odwiedzających schronisko? Co miałby powiedzieć senior, któremu wysiadają stawy i wysiądą całkowicie przez to, że już w połowie jesieni zaczynają dotkliwie marznąć na betonowym wybiegu? Jak takie zwierzęta czują się w momencie śmierci, kiedy nikogo przy nich nie ma? Strasznie to moim zdaniem egoistyczne, że jeszcze przed adopcją martwimy się o swoje samopoczucie po odejściu swojego nowego przyjaciela. Oczywiście, że śmierć psa będzie cholernie bolała, a w przypadku seniora trzeba zmierzyć się z nią nie po kilkunastu, a po kilku latach. Ale spróbuj teraz pomyśleć inaczej. Zainteresowanie starszymi psami jest naprawdę o wiele za małe. Wiele pięknych i inteligentnych zwierząt spragnionych kontaktu z człowiekiem odchodzi w samotności. Jeśli jednego z nich weźmiesz pod swój dach, to sprawisz, że te ostatnie lata będą najpiękniejszymi w jego życiu. Czy nie powinno zależeć każdemu psiarzowi na tym, aby wszystkie czworonogi odchodziły w ciepłych domach, kochane? Może więc warto odsunąć na chwilę martwienie się tylko o siebie i skupić się na tym, że możesz uratować najbardziej potrzebujące istnienie?

Z całego serca zachęcam do odwiedzin we wrocławskim Schronisku Dla Bezdomnych Zwierząt przy ulicy Ślazowej 2. Ten przystojniak ze zdjęcia to Dżeki, który czeka tam na swojego człowieka chcącego podarować mu ostatnie, najpiękniejsze lata i uchronić jego tylne, chore łapki przed zbliżającą się zimą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *