Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego dla psa i człowieka niż nauka przez zabawę. Dlatego dzisiaj chcę zaproponować kilka pomysłów na zabawy szkoleniowe, które pomogą ci, jak nauczyć psa przywołania.

Dziś nie obędzie się bez porównań Farsy do mojego pierwszego psa, Atosa. Są to dwa, skrajnie różne charaktery. Zupełnie inaczej pracuję z lękliwą, niepewną siebie Farsą niż było to w przypadku Atosa, który niewieloma rzeczami się w życiu przejmował. W obu przypadkach pokochałam jednak zabawy w przywoływanie, które bardzo nam pomogły wypracować jedną z najważniejszych komend.

Nieberek

Moja ukochana zabawa z Farsą. Wspomniałam w pierwszej części, że nie powinno się gonić psa, który się oddala. Po pierwsze, może to zinterpretować jako zaproszenie do zabawy w pogoń i dostać jeszcze większego przyspieszenia. Po drugie, może wystraszyć się twoich gwałtownych ruchów i krzyku i… również dostać speeda.

Ja uwielbiam robić na odwrót. Kiedy Farsa odbiega za daleko, biorę w dłoń jej ulubiony szarpak i uciekam w przeciwnym kierunku, ciągnę zabawkę po ziemi i przekonuję piesę werbalnie, że tu u mnie jest superzabawa. Farsa od razu porzuca najciekawszą kępę trawy na świecie i biegnie do mnie, aby odebrać mi szarpak. Nagrodą za jej zbliżenie się jest zabawa w przeciąganie.

jak nauczyć psa przywołania

Kucki

Trudno je nazwać zabawą, ale uważam to za bardzo ważny element nauki przywołania. Jeśli postawisz przed psem w jednakowej odległości człowieka, który stoi i człowieka, który kuca, to oczywiście zwierzęciu będzie się wizualnie wydawać, że ten kucający znajduje się dalej. Przecież jest “mniejszy”. Dlatego jeśli nie wiesz, jak nauczyć psa przywołania, wydawaj na początku komendę “do mnie!”… kucając. Jeśli twój pies to lubi, to oprócz tego możesz rozłożyć ręce na boki i przywołać zwierzaka w entuzjastyczny sposób. Na Farsę działa i oczywiście zawsze dostaje wtedy smaczka.

Zabawa w chowanego

Tę zabawę praktykowałam z Atosem, ale nie uskuteczniam jej z Farsą. Sucz ma skłonności do histerii i wiem, że gdybym nagle jej zniknęła z oczu, to mogłoby to przynieść więcej szkody niż pożytku. Natomiast w przypadku Atosa była to zabawa, która najwięcej wniosła, gdy uczyliśmy się przywoływania. Zasada jest prosta: kiedy pies się od ciebie oddala i przestaje zwracać na ciebie uwagę, wydajesz komendę i niespodziewanie znikasz w zaroślach, za rogiem budynku albo za grubym drzewem. Atos zawsze wtedy zawracał i pospiesznie mnie szukał. Samo zlokalizowanie mnie było dla niego powodem do kosmicznej radości. 😉

Polecam tę zabawę w przypadku dojrzewających psów, które mają jeszcze odruch podążania za opiekunem, ale powoli zaczynają go tracić na rzec eksploracji otaczającego je świata. Zabawa w chowanego uczy psa, że zawsze trzeba kątem oka patrzeć, gdzie jego jego człowiek.

Przeczytaj również: “Do mnie!” – jak nauczyć psa przywołania, część 1. Podstawy

Omdlenie

To kolejna zabawa, w którą doskonale zawsze wrabiałam Atosa, za to Farsa jest na to za cwana. Chodzi o to, aby w momencie, w którym pies się za bardzo oddala, przywołać go, po czym… paść trupem na ziemię. 😉 Zwierzak szybko zauważy, że coś jest nie tak. Będzie mu się wydawało, że jesteś dalej, bo jesteś mniejszy/a i zaniepokoi go twoje nienaturalne zachowanie. Atos zawsze przybiegał mi na “ratunek”. Farsa zaś w odpowiedzi na takie zachowanie podchodzi, patrzy niezwruszona i zdaje się pytać: “pogrzało cię? przestań pajacować i chodźmy dalej”.

jak nauczyć psa przywołania

Katapulta

To jedna z zabaw, które poznałam we wspomnianej ostatnio książce Jacka Gałuszki, Aria, do mnie!. Potrzeba do niej drugiej osoby do pomocy. Pomocnik przytrzymuje psa za szelki lub obrożę, a ty odbiegasz truchtem w przeciwną stronę. Kiedy znajdziesz się już w pewnej odległości, przywołujesz do siebie psa, a pomocnik pozwala mu do ciebie pobiec. U mnie sprawdzało się u obu psów.

Przedstawiłam wam tylko zabawy, które przetestowałam na własnych psach, ale jest ich oczywiście znacznie więcej. Kilka dodatkowych znajdziesz w wymienionej już książce. Możesz je modyfikować tak, aby pasowały do charakteru twojego psa. Pamiętaj, najważniejsze, aby pokazać przez to wszystko psu, że zawsze to, co najlepsze i najciekawsze, dzieje się tam, gdzie jesteś ty.

Następnym razem napiszę jeszcze parę słów o tak zwanym przywołaniu awaryjnym. Tymczasem dajcie znać, czy znacie te zabawy i czy próbowaliście ich ze swoimi psiakami. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *