Znam ludzi, którzy hejtują akcje pod hasłem: “Nie strzelam w Sylwestra”. I nie mówię o internetowych trollach czy osobach, które psów nie mają i nie lubią. Mówię o tych, którzy deklarują swoją miłość do czworonogów, ale uważają, że fajerwerki to ważna tradycja i super fun. Jeśli należysz do tej grupy – czas przemyśleć kilka spraw. 

A wy słyszeliście już pierwszych testerów fajerwerków? W końcu zostało mniej niż miesiąc – trzeba pokazać sumsiadowi, jakie super ognie się kupiło. Wpis o tym, jak pomóc psu przetrwać Sylwestra, niebawem się pojawi. Dzisiaj chcę powiedzieć o problemie złowieszczych huków w trochę innym kontekście. Znam ludzi, którzy hejtują akcje pod hasłem: “Nie strzelam w Sylwestra”. I nie mówię tu o internetowych trollach czy osobach, które psów nie mają i nie lubią. Mówię o tych, którzy deklarują swoją miłość do czworonogów, ale uważają, że fajerwerki to ważna tradycja i super fun. Należysz do tej grupy? Czas na kilka przemyśleń.

Dlaczego pies się boi w Sylwestra?

Wooojnaaa!

Zacznijmy od rzeczy dość oczywistej. Żaden pies nie ma pojęcia, że apokalipsa odprawiająca się za oknem to powitanie Nowego Roku. Sam/a pomyśl. Siedzisz sobie pod kocykiem, z herbatą i Netflixem. W jakiś czwartek czy inny zupełnie standardowy dzień. I nagle w połowie dnia za oknem pojawiają się głośnie huki. I dziwne błyski na niebie. Najpierw są pojedyncze, ale z każdą kolejną godziną jest ich coraz więcej, są coraz bliżej, coraz głośniej, coraz bardziej… Wojna!, myślisz. Jesteś przerażony/a. Nie wiesz, czy obserwować sytuację za oknem czy schować się w najdalszym kącie domu, zanim jakaś bomba wpadnie i pogromi mieszkanie i ciebie w tym mieszkaniu. Jeszcze nigdy nie bałeś/aś się tak, jak w tej chwili! Teraz już rozumiesz?

Trochę jak burza, ale bardziej

Sprawa druga: bardzo wiele psów boi się burzy. Dlaczego? Bo w taką pogodę na sierści czworołapa pojawiają się mikrowyładowania elektryczne, które nie mogą być w najmniejszym stopniu przyjemne. A przecież Sylwester to taka ogromna burza. Nic więc dziwnego, że nasi podopieczni kojarzą oba te zjawiska i fajerwerki napawają je kosmicznym przerażeniem.

Jak pies próbuje sobie poradzić?

Ucieczka

Czyli najczarniejszy scenariusz. Psy w kojcach, na spacerach, w ogrodach bądź na łańcuchach mogą robić podkopy, przegryzać siatkę, szarpać się do skutku. I pobiec przed siebie. Nie zważając na przejeżdżające samochody i fakt, że za chwilę się zgubią. Liczy się tylko ucieczka. Przetrwanie. Znalezienie miejsca, w którym niebo przestanie pękać na tysiąc kawałków, a serie potężnych grzmotów ustaną. Ale… takiego miejsca nie ma. Trudno więc przewidzieć, gdzie będzie finisz tej ucieczki. I jakim cudem opiekun odnajdzie potem zagubione zwierzę.

Wycie i sikanie

A jeśli ma szczęście przebywać w mieszkaniu lub schować się w budzie, to oprócz drżenia i popiskiwania może głośno i rozpaczliwie wyć, ale też nie trzymać moczu. Generalnie nie dość, że człowiekowi pęka serce, to pies zmaga się z kosmicznym stresem. A skarcony za hałasowanie bądź nabrudzenie – przeżywa jeszcze większe piekło.

Co się dzieje z psem, kiedy dostaje leki na uspokojenie?

Nie do końca to, co chcielibyśmy, aby się działo. Chodzi mi o sytuacje – a są bardzo częste – w których weterynarz przepisuje psu Sedalin. Sedalin to nic innego niż lek znacząco osłabiający motorykę (jest obecny na przykład w strzałkach, którymi powala się łapane, zdziczałe zwierzę). Oznacza to, że pies w Sylwestra po Sedalinie może leżeć, nie reagować na otoczenie i wydawać się niewzruszony armagedonem na niebie. Fajnie? W ogóle nie. Bo obniżenie ekscytacji, ruchliwości i rozluźnienie mięśni nie jest jednoznaczne z obniżeniem świadomości. Pies wszystko widzi i słyszy, a mimo to nie jest w stanie w naturalny sposób zareagować na bodziec wzbudzający w nim paniczny strach. Pamiętając ten stan bezradności, kolejne noworoczne bombardowania zwierzak będzie przeżywał w jeszcze większym strachu. Można by powiedzieć: “no to niech twój pies w Sylwestra dostaje bezpieczne, ziołowe specyfiki, a nie Sedalin”. Problem w tym, że ten zdradziecki lek przepisują weterynarze. A wielu psiarzy ufa “specjalistom” bezgranicznie, nie biorąc poprawki na ich błędy i chęć zarobku. 

Trochę empatii zamiast bezsensownej “tradycji”

Nadal uważasz, że fajerwerki są ładne i to wystarczający powód, żeby strzelać? Jeśli tak, to coś marne to twoje zamiłowanie do psów. Możesz powiedzieć: “ja swojego psa przygotowuję wcześniej do przeżycia Sylwestra w miarę spokojnie, inni też mogą”. I wiesz co? Będziesz mieć sporo racji. Można zwierzę odwrażliwiać  już kilka miesięcy przed końcem roku. Ale psy są tak różne i w tak różny sposób radzą sobie z emocjami, że nie masz nigdy 100-procentowej pewności, że twoje starania wystarczą. Może więc nie bądź głupim bucem myślącym tylko o sobie i swoim psie, który akurat – na twoje szczęście – w miarę daje radę tego strasznego dnia? Co ty na to?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *