W ostatnich miesiącach miałam okazję przetestować dwa popularne lokalizatory GPS dla psa. Jeden zamieszkał na stałe w szufladzie, drugi zdobi Farsowe szelki na każdej leśnej i górskiej wyprawie i sprawdza się bardzo dobrze. Który model warto kupić?
Zgłoszono mi tłumnie w ankiecie na naszym Instagramie, że wiele osób czeka na rozwianie wątpliwości – który lokalizator GPS dla psa wybrać? Ogromną popularnością cieszą się Petgram oraz Tractive. I powiem od razu, coby nikt nie miał wątpliwości: ten pierwszy wygrałam w konkursie, ten drugi dostałam w prezencie. Z premedytacją zaglądam więc darowanemu koniowi w zęby i oceniam, żeby ułatwić części z naszych czytelniczek/ów decyzję zakupową. Bo ja sama już jestem pewna, na które urządzenie przedłużę abonament. Farsa nigdy nie zniknęła mi w terenie z oczu na dłużej niż 30 sekund, ale biorę poprawkę na jej lękliwość i choć spuszczając ją ze smyczy, mam do niej 99% zaufania, ten pozostały 1% to dla mnie wystarczająco dużo, żeby mieć spokój ducha i możliwość podejrzenia w telefonie, gdzie w razie zaginięcia przemieściłoby się moje psisko.
Pierwsza część tego tekstu to porównanie stricte “techniczne”. Jeśli to wszystko wiesz już ze stron producentów, zjedź niżej, aby dowiedzieć się, co ja zauważyłam podczas użytkowania obu urządzeń.
Słowem wstępu o producentach
Petgram to stosunkowo młody polski startup, który miał na celu stworzyć, po pierwsze, coś na kształt psiego Instagrama, na którym opiekunowie zwierząt mogliby się dzielić zdjęciami pupilów, ale też umawiać się na spacery i dzielić poradami. Po drugie jednak firma stworzyła lokalizator GPS dla psa lub kota, który ma umożliwiać szybkie odnalezienie zaginionego zwierzęcia, ale też branie udziału w różnych wyzwaniach i konkursach wewnątrz aplikacji na smartfona. Petgram posiada kartę SIM i jest wspierany przez sieć GSM i GPS.
Tractive to firma austriacka założona w 2012 roku. Lokalizatorów tej marki można spokojnie używać w Polsce, bo działają aż w 175 krajach na całym świecie. Również wykorzystują technologie GSM i GPS. Według zapewnień producenta zawsze łączą się z najlepszą dostępną siecią, aby pozwolić na monitorowanie zwierzęcia nawet w trakcie wypraw w nieznane.
Podstawowe parametry – porównanie
Petgram | Tractive | |
wymiary urządzenia | 5 x 4 x 1,6 cm | 7,14 x 2,8 x 1,75 cm |
waga urządzenia | 0,040 kg | 0,035 kg |
wodoodporność | IP67 (bezpieczne zanurzanie na głębokość 1 m) | IPX7 (bezpieczne zanurzanie na głębokość 1 m i odporność na wstrząsy) |
maksymalny czas pracy baterii | ~ 7 dni | ~ 7 dni |
aplikacja Android / iOS | tak / tak | tak / tak |
Ceny produktów i abonamentów (stan na 9 czerwca 2022)
Petgram | Tractive (Basic) | |
cena urządzenia | 219 zł (poza promocją 259 zł) | 219 zł |
abonament miesięczny | 19,90 zł | 43 zł |
abonament roczny | 99,90 zł | 276 zł |
abonament dwuletni | 179,90 zł | 456 zł |
Co znajdziemy w zestawie z lokalizatorem?
Petgram
- urządzenie GPS z kartą SIM
- obrożę z tworzywa sztucznego (możliwość wybrania rozmiaru)
- kabel zasilający USB
- silikonowe etui na lokalizator (gotowe do mocowania przy obroży lub szelkach)
- 1 miesiąc subskrypcji GPS w aplikacji Petgram
- instrukcję obsługi
Tractive
- urządzenie GPS
- kabel zasilający USB
- gumowy klips do mocowania lokalizatora przy obroży lub szelkach
- instrukcję obsługi
Dodatkowe funkcje aplikacji
Petgram
Bezpieczna strefa – w aplikacji możesz wyznaczyć promień, w którym twój pies może poruszać się bezpiecznie. Jeśli zwierzę przekroczy tę strefę, dostaniesz powiadomienie w swoim smartfonie.
Alarm publiczny – w założeniu, jeśli twój pies się oddali, możesz poinformować o tym użytkowników Petgrama z okolicy, aby wzbudzić ich czujność i włączyć ich w poszukiwania.
Monitoring aktywności – zapisuje trasy i dystanse przebyte podczas spacerów. Jest tu jednak jedno ale. Lokalizator nie śledzi ruchu psa, tylko użytkownika/czki aplikacji. Czyli jeśli twój psiak lubi często zboczyć ze ścieżki i zatoczyć w trakcie spaceru kilkanaście bezcelowych kółek, Petgram tego nie zarejestruje. Niestety zauważyłam też, że aplikacja zaniżała dystans przebyty przeze mnie. A wiedziałam to, bo używam krokomierza zarówno w innej apce w telefonie, jak i w smartwatchu.
Konkursy i wyzwania – na mapie w apce pojawiają się punkty oznaczone jako fontanny Petcoinów. Zbierając Petcoiny, można zgarniać nagrody. Nie wiem, jakie, nie wiem, czy to fajne, bo na moich trasach fontann spotykałam mało. To raczej coś dla osób spacerujących w centrach miast. Tak czy siak obserwując innych użytkowników Petgrama, widziałam, że ludzie chodzą, zbierają i dobrze się bawią, więc to chyba kwestia tego, czy ktoś lubi ten typ challengów.
Program TONA POMOCY – można z niego korzystać nie tylko, mając urządzenie GPS. Wystarczy darmowa funkcja Active w apce. Deal jest taki, że zbierasz Petcoiny wspomniane wyżej i zamiast na nagrody, możesz je wymieniać na żarełko dla podopiecznych polskich schronisk dla zwierząt. W sumie spoko, bo takie bajery mogą niektóre osoby motywować do zwiększania dystansów. W teorii.
Przeczytaj także: Szelki dla psa lękliwego i aktywnego. Porównanie: Mundo Galgo, Chude Lata, Dogventure
Tractive
Wirtualna strefa – case ten sam co w Petgramie, czyli możesz otrzymywać alerty, gdy pies oddali się od bezpiecznego miejsca.
Historia pozycji – można prześledzić dokładnie przebytą przez psa trasę, aby wiedzieć, do jakich miejsc zbliża się najczęściej.
Monitorowanie aktywności – aplikacja zachęca do ustawienia dziennego celu czasowego. Osiągane dystanse spacerowe możesz porównywać z psiakami w okolicy. Dodatkowo urządzenie monitoruje sen psa, oceniając, jak długo spał spokojnie.
Petgram w terenie
Brutalna szczerość. Nie przedłużyłam abonamentu Petgrama, bo bardzo rozczarował mnie na spacerach za miastem. We Wrocławiu nie był demonem prędkości, jeśli chodzi o aktualizację miejsca, w którym była Farsa, ale uznałam, że to kwestia braku funkcji live. Potem jednak pojechałam do lasu przy Rowerowym Szlaku Odry w Siechnicach i tam rozczarowanie sięgnęło zenitu. Według aplikacji Petgram Farsa na zmianę była, a to pod Warszawą, a to pod Rzeszowem, a to pod Bydgoszczą, czyli kilkaset kilometrów ode mnie. Ja wiem, że szybko biega, ale bez przesady! Napisałam z problemem na Instragramie do producenta i dowiedziałam się w skrócie, że tak po prostu jest, gdy znajdujemy się z psem w miejscu z ograniczonym dostępem do sieci GSM albo GPS. No spoko, ale w takim razie… jak Petgram pomógłby mi w sytuacji, gdyby Farsa naprawdę zaginęła? Dla mnie lokalizator GPS dla psa to narzędzie, które natychmiast pomoże mi ustalić, w którym kierunku przemieścił się zwierzak, aby jak najszybciej uchronić go przed niebezpieczeństwami. Czy w związku z tym powinnam już nigdy nie przekroczyć granic Wrocławia i trzymać kciuki, żeby Farsa w razie zaginięcia trzymała się miasta? Oj, nie, to nie jest dla mnie akceptowalne. Firma mówi wprost, jaka jest jej misja, ale też, że w sumie nie może jej zrealizować, bo ni mo zasięgu. Przepraszam, Petgramie, bo kocham polskie, kreatywne startupy, ale kiedy mówimy o życiu i śmierci mojego psa, nie idę na kompromisy.
Tractive w terenie
Po niefortunnych momentach z Petgramem Tractive, wysoko oceniany w internetowym, psim światku, wzbudził we mnie duże nadzieje. Od razu, jak go dostałam, postanowiłam przetestować jego działanie w tym samym lesie w Siechnicach, w którym Petgram zawiódł. Zarówno z włączoną funkcją live, jak i bez niej aplikacja błyskawicznie wskazywała miejsce pobytu Farsy dokładnie tam, gdzie byłyśmy.
I jednak ograniczenia zasięgu sieci nie muszą być, jak w przypadku Petgrama, problemem. Jestem totalnie atechnologiczna, więc nie będę się wymądrzać, ale wygląda na to, że Tracitve nie tylko się chwali najnowszymi technologiami, ale faktycznie z nich korzysta. W takim miejscu, jak podwrocławski las, aplikacja na iOS-ie śmiga mi jak zła i gdyby Farsa, tfu, tfu, faktycznie się oddaliła poza zasięg mojego wzroku, od razu bym wiedziała, w którą stronę za nią ruszyć.
Jak wiecie po naszych recenzjach, w testowaniu produktów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Farsy nie biorę jeńców. Dlatego Tractiv’a przypięłam Farsie do szelek na kilka górskich wycieczek. Kiedy znalazłam się na pobocznych szlakach wokół Kalenicy, aplikacja dość mocno zwolniła, ale miałam wrażenie, że nie chce się poddać i mimo praktycznie braku zasięgu po paru minutach zaktualizowała informacje o położeniu Farsy. Wprawdzie funkcja live tutaj nie dała rady, ale fakt, że urządzenie cały czas szukało połączenia i mimo wszystko, mimo że byliśmy w środku niczego, po chwili pokazała mi orientacyjne położenie mojego psa, to dla mnie wystarczająco. Także nadal najgorzej zgubić psa w górach, ale gdyby był z nami Petgram, to Farsa pewnie byłaby wtedy w jakimś Gdańsku, a nie w Górach Sowich. Zaś zresztą na Wzgórzach Włodzickich Tractive, mimo że telefon pokazywał mi 1-2 kreski zasięgu, dawał radę. Więc pewnie zależy od konkretnej lokacji, ale tak jak powiedziałam, dla mnie się liczy to, że w ogóle działa.
Płynność działania aplikacji Petgram
To jeszcze kwestia mocy przerobowych aplikacji. Pomimo używania najnowszych wersji iOS-a oraz apki Petgrama ekran startowy z logiem widniał dość długo, zanim sama aplikacja pokazywała mi w końcu mapę. Długo, tzn. kilkanaście, czasem kilkadziesiąt sekund. I to nie byłby problem, naprawdę, ale podczas wspomnianej wycieczki w lesie i wszystkich innych spacerów poza miastem, nawet w bardziej cywilizowanych miejscach, głównie widziałam to:
O problem z załadowaniem czegokolwiek w apce też pytałam producenta i dowiedziałam się, że to przez “napływ nowych użytkowników” w dniu, w którym nam się to przytrafiło. Ale niestety, sytuacja nie była jednorazowa. “Proszę czekać” stało się komunikatem, który pojawiał się potem już niemal codziennie, nawet podczas spacerów we Wrocławiu. Jak też wspomniałam w opisie specyfikacji, apka też mocno zaniżała przebyty przez psa dystans, bo kiedy według telefonu i smartwatcha robiłam 7 km, to według Petgrama Farsa robiła na przykład 4. No, nie czarujmy się – nierealne. Te łapy pokonują znacznie większe odległości niż ja.
Płynność działania aplikacji Tractive
Z Tractivem nie napotkałam żadnego z powyższych problemów. Apka jest szybka i płynna. Tak podczas połączenia z wi-fi, jak i siecią komórkową. Jedyną zamułę napotkałam właśnie w Górach Sowich, kiedy aplikacja uparcie próbowała skorzystać z funkcji live, a zasięg na telefonie był właściwie żaden. Mimo to po paru minutach wszystko działało jak powinno.
Wytrzymałość urządzenia Petgram
Trzeba pochwalić twórców Petgrama za to, że swoje urządzenie sprzedają w silikonowym etui. Farsa jest psem, który na każdym spacerze przynajmniej kilka razy wywala się na plecy i tarza się w trawie, a czasem w gorszych rzeczach. 💩 Petgram nie ucierpiał podczas tych rytuałów i po spacerach myłam go po prostu pod ciepłą, bieżącą wodą razem z etui. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak z wodoszczelnością w praktyce. Zanim nastał sezon na psie kąpiele, lokalizator zdążył mnie wkurzyć swoim niedziałaniem i nasz abonament nie dotrwał do tej części testów. 😉
Wytrzymałość urządzenia Tractive
Tractive nie jest tak hojny i swoje urządzenie sprzedaje “na golasa”. Poniżej wrzucam całkowicie surowe zdjęcie obu lokalizatorów, abyś zobaczył/a, w jakim są obecnie stanie. Fakt faktem, Tractive przeszedł z nami więcej, ale pierwsze rysy pojawiły się mniej więcej po pierwszym lub drugim tarzaniu. Oczywiście na stronie producenta można sobie nabyć etui w różnych kolorach, a nawet świecące w ciemności i sama zamierzam się zaopatrzyć. Szkoda jednak, że ochronka nie jest w pakiecie. Wodoszczelność? Prima sort! Łaciata w sezonie od maja do sierpnia wraca do domu mokra praktycznie codziennie. Tractive działa bez problemu mimo codziennych kąpieli w rzekach i stawach.
Podsumowanie
Myślę, że łatwo się domyślić, na który lokalizator chcę za rok przedłużyć abonament i który model dostanie też drugie futro, Aplauz. 😉 Cena rocznego abonamentu Tractiv’a mnie odstraszała, ale mając porównanie do Petgrama, który choć mniej, to wciąż swoje kosztuje, a nie działa… oczywiście wolę urządzenie, które na 99% spełni swoją rolę w razie nieszczęśliwego zniknięcia psa. Fajnie wspierać polskie startupy, fajny Petgram ma zamysł, fajne etui z sylwetką psa, ale co z tego? Lokalizator GPS dla psa nie powinien być zabawką, tylko potężną maszyną, która pomoże uratować życie psa. Wydaje mi się bezdyskusyjne, że w tym wypadku oszczędzanie na bezpieczeństwie psiura wyjątkowo się nie opłaca.
4 komentarze
Lokalizator GPS to dobry pomysł. Zwłaszcza jak się mieszka na wsi i pies lubi biegać po polach. W mieście to raczej mało przydatne, bo obowiązek jest trzymania na smyczy. Trochę trudno jednak byłoby zgubić psa, którego się ma na smyczy 😂
Oj, nie zgodzę się. 😀 Według prawa pies ma być pod kontrolą, co nie jest równoznaczne ze smyczą. W idealnym świecie oznaczałoby to, że można puszczać psa tylko, kiedy ma się 100% przywołania, ja w takie przywołanie nie wierzę – istnieje co najwyżej 99%, bo każdemu psu może coś nagle przeskoczyć w głowie i po latach jeden bodziec, który przez te lata nie wywołał żadnej reakcji, wywoła ją akurat teraz i pies pójdzie w długą np. w parku. Farsę luzem puszczam prawie zawsze tylko za miastem, ew. gdy park jest pusty lub mało zatłoczony, bo wtedy mam to 99% pewności. Podobnie z Aplauzem. Dlatego noszą GPS-a nawet na takich spacerach. Nawet jeśli puszczam je ze smyczy w tym niezatłoczonym parku tylko na paręnaście minut. Plus zawsze jest ryzyko, że nawet najlepsza smycz / obroża / szelki zawiodą, pies się czegoś wystraszy albo poniesie go instynkt i się zerwie. Znam dziesiątki takich historii z pracy w schronisku. Dlatego GPS zdecydowanie zwiększa poczucie bezpieczeństwa i odkąd używamy, odeszło mi trochę lęków. 🙂
Dodam, że jak najbardziej uważam, że w miejscach blisko ulicy, kiedy w parkach jest dużo ludzi / psów, na osiedlach pies powinien być na smyczy. W parkach mniej uczęszczanych czy na wałach i groblach miejskich nieraz trikolory puszczam i nie mam problemu z luźno biegającymi psami, o ile robi się to w sposób odpowiedzialny i faktycznie ma się kontrolę nad psem (a moim zdaniem trudno ją mieć, kiedy blisko jest dużo aut, psów, ludzi, itd.)
Ok, 100% się z tobą zgadzam. No akurat aż tak dużego doświadczenia z psami nie mam, miałem może 2 psy w życiu i nigdy mi się nie zdarzyło, żeby się zerwały ze smyczy, czy nawet próbowały. Ale, no jak mówisz… Każdy pies jest inny, a też wszystko zależy od obecnej sytuacji.