Nie każdy pies to urodzony pracoholik. Zwierzę musi mieć dobry powód, aby robić to, czego od niego oczekujemy. Dlatego istotne jest motywowanie psa. Jak odkryć odpowiednią motywację swojego pupila i mądrze ją wykorzystywać?

Jednym z największych dla mnie wyzwań związanych z Farsą jest fakt, że od mojego poprzedniego psa, Atosa, różni się o 180 stopni. Atos, jak na owczarka przystało, mógł ze mną pracować godzinę czy dwie za minimalną ilość przysmaków. Wystarczały mu pochwały słowne, a największą nagrodą zawsze był sam fakt, że ma zadanie do wykonania. Jest to typowe u psów pracujących. Border collie czy malinois jest zazwyczaj w stanie skupić się łatwiej i dłużej niż na przykład beagle. Oczywiście jest to kwestia indywidualna.

Farsa? Za przysmaki i zabawki jest chętna do nauki… przez pięć minut. Gdy próbowałam robić jej dłuższe sesje (szybko się z nimi pożegnałam), stroiła fochy, wzdychała, nie mogła wysiedzieć, bo ona nie umie i w ogóle to mam spadać. Przyznam, że smaczki idą u nas w kosmicznych ilościach. Nie szczędziłam ich, gdy Farsa jeździła ze mną autobusem do pracy albo się na mnie skupiała, gdy tego oczekiwałam. Niestety przyniosło to marny efekt, zmniejszyło atrakcyjność nagród. Ostatnio postanowiła sprawdzić, czy i jak często może olać, żeby dostać nagrodę za darmo. Czasem patrzy na mnie wyczekująco, ignorując komendę, którą dobrze zna. Zwrócono mi uwagę, że to nie tylko początek “okresu buntu”, ale przede wszystkim kwestia (braku) odpowiedniej motywacji. Zatem wracamy do skupienia się na sprawach podstawowych. Jak sobie z tym radzić?

Co dla twojego psa jest najcenniejsze?

Mam nadzieję, że oczywistością jest motywowanie psa w sposób wyłącznie pozytywny. Zamiast karać psa za to, czego nie zrobił, powinniśmy mobilizować go, żeby chciał nas słuchać. Trzy podstawowe i najczęściej sprawdzające się u psów motywatory to: jedzenie, zabawa, pochwała. Żaden z nich – i to trzeba sobie możliwie najszybciej uświadomić – nie jest tym najlepszym. Są psy (odkurzacze), które jedzenie kochają ponad wszystko. Nie trzeba ich długo namawiać, żeby wykonały zadanie, gdy na horyzoncie pojawia się smaczek.

Są też takie, których nie kręci nawet najbardziej pachnący kabanos (psi oczywiście, nie dawajcie swoim psom parówek ani “ludzkich” kabanosów). Wtedy sprawdzić się może ta jedna, jedyna, wyjątkowa… zabawka. Jeśli pies nie ma do niej dostępu non stop, z pewnością może stać się dla niego cenna.

Jeszcze inaczej sprawa może się mieć, jeśli masz psa, którego nieustannie wlepiony w ciebie wzrok zdaje się mówić: “O BOŻE, ON/A JEST TAKI/A CUDOWNY/A, ZROBIĘ WSZYSTKO, ŻEBY BYĆ DLA NIEGO/NIEJ NAJLEPSZYM PIESECZKIEM NA PLANECIE”. Cóż, wówczas twoje entuzjastyczne: “superpies!” może w zupełności wystarczyć.

Jeśli twój pies jest miksem dwóch lub trzech wyżej opisanych preferencji – ty też rób miks! W sumie to masz szczęście, bo nie mając na podorędziu jednego czy drugiego motywatora, możesz skorzystać z innego.

Jak szkolić psa z wykorzystaniem smakołyków?

Jak wybrać odpowiednie przysmaki szkoleniowe?

Przysmaki szkoleniowe powinny mieć dwie cechy. Po pierwsze, powinny być wystarczająco małe, żeby pies zjadł je “na raz”. Po drugie, muszą być wystarczająco atrakcyjne zapachowo, żeby dał się za nie pokroić. Jeśli masz dużego psa, to nie kieruj się zasadą, że musi mieć duże smaczki. Treningówki muszą być małe. Muszą zostać zjedzone na tyle szybko, żeby pies nie zapomniał, że to nagroda i miał zawsze uczucie niedosytu. Kolejną ważną rzeczą jest zapach. Zbożowe ciastka dla psów oraz przysmaki z dużą zawartością skrobi nie pachną zbyt intensywnie, zwłaszcza po dłuższym czasie od otwarcia. Ponadto, te drugie szybko twardnieją i wysychają. Należy je przechowywać w woreczkach strunowych lub w zakręconych słoikach. Ze swojej strony polecam wysokomięsne przysmaki, bez “zapychaczy”, a nawet 100-procentowo mięsne kawałki. U nas rewelacyjnie sprawdzają się te warianty z Premiere:

Jeśli twój pies lubi rybę, to mini sticksy drobiowo-rybne biją wszystko inne na głowę. Farsa zajada się również snackami z Alfa Spirit:

Czy można nagradzać psa karmą?

Nagradzanie psa granulkami suchej karmy, którą dostaje dwa czy trzy razy dziennie, to nie najlepszy pomysł. Dlaczego pupil miałby motywować się czymś, co jest dla niego codzienne i pewne? Nawet w przypadku niewymagających i żarłocznych psów nie jestem fanką takiego rozwiązania. Przysmak ma być czymś wyjątkowym, na co pies musi sobie zapracować.

Jak nagradzać psa smakołykami?

Jak już wspomniałam, Farsa nauczyła mnie, że w szkoleniu za pomocą przysmaków istotna jest atrakcyjność, a to oznacza też niedosyt. Nie należy przesadzać z hojnością. Każdy pies ma pewien stopień przyswajania nagrody. Oznacza to, że jeśli czworołap nie jest labradorem albo innym odkurzaczem, to nawet najlepszy smakołyk może po czasie lub w nadmiarze stracić swoją atrakcyjność. Najlepiej więc mieć przynajmniej dwa rodzaje przysmaków i trenować z psem, kiedy jest przed posiłkiem. Głodnego łatwiej zmobilizować. 😉 Istotne jest też, aby nie prowadzić długich sesji szkoleniowych. Kilka poprawnie wykonanych komend, nagroda po każdej z nich, 5-10 minut i wydajemy znak kończący, np. słowo “koniec” lub zainicjowanie zabawy piłką lub szarpakiem. Na pewnym etapie można też spróbować nagradzać psa za 3/4 lub za połowę wykonanych zadań przysmakami. Za pozostałą część niech wystarczy mu pochwała słowna. Dlaczego?

Czy pokazywać psu nagrodę, zanim wykona zadanie?

Na początku szkolenia czy po prostu – nauki nowych komend warto pokazywać psu przysmak zanim wykona zadanie. Chociażby po to, żeby nakierować zwierzaka na to, czego od niego oczekujemy. Przykładowo – gdy uczymy psa komendy “siad”, naprowadzamy go do tyłu, trzymając smakołyk nad jego głową, aby musiał przyjąć pozycję siedzącą.

Z czasem jednak dobrze przyzwyczaić psa, że sięgamy po schowany przysmak dopiero w momencie, w którym już wykonał komendę. W przeciwnym razie czeka nas pułapka, jaką jest łapówkarstwo. Pies może się nauczyć skupiać na nagrodzie, a nie na nas, co oznacza, że nie będziemy mieć nad nim żadnej kontroli, jeśli na przykład oddali się na spacerze, a nam akurat skończą się przysmaki. Ten temat będę chciała rozwinąć jeszcze innym razem.

Jak szkolić psa z wykorzystaniem zabawki?

Jeśli twojego psa nie motywują wystarczająco przysmaki lub po prostu chcesz zwiększyć pulę możliwych nagród, możesz spróbować z motywowaniem zabawką. Jednym z ogromnych plusów takiego rozwiązania jest fakt, że odpowiednio wypracowana zabawka pozwoli ci odwołać psa w trudnych momentach, na przykład gdy będzie chciał pobiec za innym zwierzęciem bądź rowerzystą. Wówczas samo hasło “mam zabawkę” może wystarczyć.

Nie chodzi o to, aby używać wszystkich zabawek psa jako motywatorów. To nie zadziała. Chodzi o jedną, konkretną zabawkę. Powinna być na tyle mała, abyś mógł / mogła mieć ją zawsze w kieszeni lub saszetce. Musi też trafiać w indywidualny gust twojego zwierzaka. Może to być pluszak, piłka, węzeł, lub 2 w 1. Istotne, abyś uniemożliwił/a psu stały dostęp do tej rzeczy. Dzięki temu znacząco zwiększysz jej wartość.

Jak wypracować z psem zabawkę-motywator?

Kiedy wybierzesz odpowiednią zabawkę, pokaż ją psu i zachęć go do wspólnej zabawy. Ta powinna być intensywna, ale krótka. Po chwili poleć psu, aby puścił przedmiot. Pozostaw zwierzę z uczuciem niedosytu, jeszcze w stanie “nakręcenia” na zabawkę. Potem ją schowaj i zadbaj o to, aby pies nigdy nie bawił się nią w pojedynkę. Nie może mieć do niej dostępu. W losowych momentach wyjmuj przedmiot i powtarzaj krótkie momenty wspólnej zabawy. Nie może się to jednak dziać zbyt często. Popatrz na to jak na lody albo czekoladę. Jeśli dziecko jadłoby je codziennie, szybko przestałyby mu sprawiać dużą radość. Odpowiednio wprowadzony przedmiot szybko stanie się dla zwierzaka atrakcyjny, cenniejszy niż wszystko, co nieustannie ma w zasięgu pyska. Zresztą, nie tylko przedmiot! W końcu to ty będziesz posiadaczem / posiadaczką tego skarbu. Jako opiekun z pewnością staniesz się dla psa ciekawszy/a.

Jak chwalić psa słownie?

Trzecim sposobem motywowania psa, który powinien towarzyszyć dwóm pozostałym, są pochwały słowne. Jeśli wypracowałeś/aś z psem odpowiednią, bliską relację, twoje entuzjastyczne reakcje są dla niego z pewnością ogromną nagrodą. Powszechnie znany jest fakt, że psy bardzo łatwo przejmują emocje – od siebie nawzajem oraz od opiekuna (dlatego właśnie nie trenujemy z psem, gdy mamy zły dzień i jesteśmy zdenerwowani).

Pamiętam początki nauki czystości u Farsy. Dziewczyna była w tej kwestii dosyć oporna. Wypracowałyśmy w końcu sikanie na zewnątrz. Ale dwójka? Nie było opcji. Panna chyba nie rozumiała, że tak można, że od zrobienia kupy na trawie nie odpada tyłek… Ale w końcu moje wyczucie co do godzin jej defekacji stało się perfekcyjne i udawało mi się wyprowadzać ją w momentach, w których po prostu musiała to zrobić. Przez pierwsze postawione na trawniku kloce moim nadrzędnym celem było pochwalić Farsę tak, żeby uznała to za coś fajnego. Wciąż mam przed oczami ten poranek. Farsa skończyła, a ja wydobywam z siebie najwyższe rejestry, jakie potrafię: “BRAWOOO, SUPERPIES, SUPERKUPKA, BRAWO, KOCHANIE, KTO ZROBIŁ TAKĄ PIĘKNĄ KUPĘ?!”. Małe łaciate cieszy się razem ze mną, po czym podnoszę głowę i widzę zszokowaną twarz przechodnia. Kurtyna.

Gdy pies zrobi coś, czego od niego oczekujesz, zwłaszcza po raz pierwszy, zrób z tego święto lasu, pokaż, że jest to coś ekstra. Bo wracając do tego, że psu udzielają się emocje przewodnika – dotyczy to również emocji pozytywnych, dzięki którym utrwalamy pożądane zachowania. A że ktoś na spacerze spojrzy na ciebie jak na wariata? TRUDNO.

A wy jak motywujecie swoje psy w codziennym szkoleniu?

4 komentarze

  1. avatar
    Anna says:

    Bardzo fajnie zestawione różne opcje motywowania psa.
    Z jednym tylko się nie zgodzę: “Nagradzanie psa granulkami suchej karmy, którą dostaje dwa czy trzy razy dziennie, to nie najlepszy pomysł. Dlaczego pupil miałby motywować się czymś, co jest dla niego codzienne i pewne? ”
    Po pierwsze, jedyną i ostateczną decyzję o tym co go wystarczająco motywuje do wykonania zadania jest pies. Jeśli dla niego karma jest wystarczającym motywatorem to wciskanie zamiast karmy smaczków bo mi się wydaje, że nie powinien być zmotywowany przez zwykłą karmę jest bez sensu. To nie mi ma się wydawać, tylko psu. A po za tym zawsze to pozostawia mi wyższy poziom motywowania w zanadrzu.
    Po drugie – to, że pełna micha 3 razy dziennie za nic jest pewna to wymysł naszych czasów, który nie do końca psom służy. Normalnie pies się musiał sporo napracować na tę pełną michę czy to polując czy pomagając człowiekowi. I dla mnie dzisiejszym odpowiednikiem tej pracy czasem jest powtarzanie komend, wywąchiwanie jedzenia itp. Pies wie, że im szybciej i poprawniej wykona tym szybciej będzie obiad. Świetnie o tym pisze Jean Donaldson jak to podsuwając psu jedzenie skazujemy go tak naprawdę na nuuuuuudę.

    1. avatar
      Milena says:

      Dzięki za komentarz! Zgadzam się z tym, że się ze mną nie zgadzasz, bo sama zmieniłam jakiś czas temu swoje podejście do wspomnianych tematów, o czym zresztą planuję napisać niebawem. 🙂 Motywacja jedzeniowa to temat-rzeka. Jesteśmy jak najbardziej za paleniem miski, np. w 60-90%, bo u nas to rozwiązało problem niejadztwa. Natomiast pies psu nierówny, a samo jedzenie z miski jest moim zdaniem dobrym psim skillem, kiedy np. mamy go zostawić u kogoś, kto nie będzie chciał czy potrafił wyrzucić całej dziennej dawki w ramach nagród. A nie każdy pies to odkurzacz, któremu wszystko jedno, skąd zje, ważne, że zje. Stąd 60-90%, a nie 100%. Pozdrawiamy!

      1. avatar
        Anna says:

        Dzięki, zupełnie zapomniałam, że są psy, które nie patrzą ci głęboko w oczy za każdym razem gdy wchodzisz do kuchni 🙂 Żeby nie było, co jakiś czas daję w misce, ale generalnie u niej miska to średnio 30 sekund i po sprawie więc zazwyczaj wybieram opcje, które pozwolą jej się trochę dłużej cieszyć jedzeniem 😀

        1. avatar
          Milena says:

          No i ekstra! Każdy psiak jest inny, ale każdemu warto proponować w jakimś stopniu aktywne karmienie. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *