Na pewno dużo mówisz do swojego psa i spokojnie – to nie wariactwo. Mówienie do psa może ułatwiać komunikowanie się z nim i wzmacniać nasze więzi. Jednocześnie często “rozmawiamy” ze swoim pupilem w sposób niewłaściwy. Jak mówić do psa, aby miało to pozytywne efekty?

Czy pies rozumie ludzką mowę?

Rico, pewien border collie z Dortmundu, zasłynął jako psi geniusz, który potrafił rozpoznać 250 nazw zabawek. Ten rekord pobiła Chaser, przedstawicielka tej samej rasy z Kalifornii. Nauczyła się 1022 nazw zabawek, ale też  przyswoiła podstawowe zasady gramatyki. Dzięki tej drugiej umiejętności była w stanie reagować na komendy w postaci całych zdań (jednak reagowała na nie także wtedy, gdy pojawiały się w nich nowe, nieużywane przedtem słowa). Więcej o Rico i Chaser możecie przeczytać TUTAJ i TUTAJ.

chaser najmądrzejszy pies świata
Chaser – najmądrzejszy pies świata (źródło: BBC)

Nie każdy pies jest pracoholikiem z takimi predyspozycjami, jak ta genialna dwójka. Niemniej drzemiący obok ciebie czworołap jest w stanie bez problemu nauczyć się kilku bądź kilkunastu komend słownych. Według Stanleya Corena z Psychologist University of British Columbia pies może nauczyć się rozumieć około 165 słów i znaków, które mu dajemy. “Siad”, “do mnie” i “podaj łapę” to standardowe wyrażenia, które zna większość czworonogów, jakkolwiek szkolonych przez swoich opiekunów.

Jak powinny brzmieć komendy wydawane psom?

“No już, już, zaraz dostaniesz jedzenie” albo “no nie szczekaj, przecież nic się nie dzieje”, “nie ciągnij pańci, bo wyrwiesz mi bark” – klasyki, które większość z nas wypuszcza z ust w ilościach hurtowych. Nietrudno się domyślić, że pies rozumie z naszych wywodów niewiele. Zwłaszcza, kiedy powtarzamy je po kilka razy w nadziei, że odpowiednia liczba powtórzeń cokolwiek zmieni. Jeśli więc gadamy z głębokim oczekiwaniem, że czworołap posłucha złożonych komunikatów, to polecam popracować nad sobą i swoim podejściem. To przecież tak nie działa i nie zacznie działać. Komenda jest komendą w momencie, w którym pies może ją zrozumieć. Kiedy szukałeś/aś imienia dla swojego pieskiego towarzysza, mogłeś/aś słyszeć, że powinno być ono dwusylabowe i zawierać twarde dźwięki. Podobnie ma się to do komend. Behawioryści potwierdzają: krótkie i proste słowa skracają czas nauki nowych rzeczy u psa. Zamiast więc tłumaczyć zwierzęciu zawile, czego od niego oczekujesz, postaw na krótkie i klarowne komunikaty. Wdroż komendy takie, jak “nie” albo “fuj”, których będziesz mógł/a używać w celu eliminacji niepożądanych zachowań. Podobnie ze wzmacnianiem zachowań pożądanych: pochwała werbalna i niewerbalna powinna być krótka i raczej niezmienna za każdym razem. 

Skąd wzięło się mówienia do psa jak do dziecka?

Niech rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie odezwał się do swojego psa w sposób wysoce infantylny. Podniesiony głos i zdrabnianie słów to częsty sposób na mówienie do psa. Jego przyczyny są moim zdaniem dosyć zabawne. Nicholas Epley, profesor nauk behawioralnych na Uniwersytecie w Chicago, twierdzi, że antropomorfizowanie zwierząt i mówienie do psa jak do dziecka to uboczny efekt inteligencji naszego gatunku. Wpadamy w ten ton i odbieramy całą powagę zarówno sobie, jak i dorosłemu, pełnosprawnemu zwierzęciu. Po co? Żeby zaspokoić swoją potrzebę kochania słabszej istoty. Ta sama potrzeba zresztą skłoniła nas do hodowli ras małych czy brachycefalicznych. Pozostaje tylko spór na tle moralnym: na ile możemy realizować tę potrzebę kosztem cierpienia zwierząt? To jednak temat na inny raz.

Czy mówienie do psa sprawia, że czuje się on lepiej?

Chciałoby się usprawiedliwić zaspokajanie wyżej opisanej potrzeby dobrem psa, oj, chciałoby się… Mam jednak złą wiadomość. Nie ma badań, które potwierdzałyby, że pies czuje się szczęśliwszy przez to, co do niego mówimy. Natomiast niebagatelny jest nasz ton. Wysokie dźwięki, melodyjność głosu, entuzjazm wyrażający się także w naszych gestach – oto, co pozwala nam używać mowy do budowania lepszych relacji z czworołapami. Należy przy tym pamiętać, że jest to bardzo pobudzające, więc uważajmy, jeśli mamy psa reaktywnego lub po prostu, kiedy uczymy go kontroli nad emocjami. Warto jednak moim zdaniem traktować mówienie do psa (w rozsądnych ilościach i formach) jako sposób na integrację i wzmacnianie więzi. Po prostu nie oczekujmy, że każde z miliona naszych słów stanie się dla merdacza zrozumiałe i starajmy się myśleć, jak on odbiera nasze komunikaty.

A wy co mówicie najczęściej swoim psom? 😉

 

2 komentarze

  1. avatar
    dogirdisz says:

    Bardzo ciekawy artykuł. Ja niestety zwracałem się do Dixi jak do dziecka, ale postaram sie to zmienić.

  2. avatar
    Ewa says:

    Ja do mojego rottweilera, który ma już 13 lat, mówię jak do człowieka. Oczywiście nie zawsze, ale bardzo często i czasami nawet jakby mnie rozumiał 🙂 Natomiast mój partner jest zupełnie sceptyczny i mówi mi żebym nie robiła z psa idioty bo i tak mnie nie rozumie.
    A mnie się wydaję, że Staruszek wszystko wie i czuje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *