Stuknęła nam z Aplauzem niedawno rocznica wspólnego życia. Jak mówiłam nieraz, długo marzyłam o tej rasie. Obecnie życie zrewidowało, jak czuję się z takim psem. Jeśli więc chcecie wiedzieć, dla kogo owczarek australijski jest odpowiedni i czy kupiłabym go jeszcze raz… rozsiądźcie się wygodnie.
“A mój tak nie ma”
Od razu uzgodnijmy. Zdaję sobie sprawę, że mnóstwo kwestii, które dziś poruszę, to cechy osobnicze Aplauza. Być może twój ozik nie ma naturalnego aportu, bez problemu odpoczywa w domu albo jest wrażliwy jak jajko, a nie beton. Nie bawimy się dziś w licytacje, udowadnianie czegokolwiek na temat ozików czy wyciąganie średniej i tworzenie jakiegoś jednego profilu rasy. Nie lubię argumentów typu “ja mam ozika jako pierwszego psa, więc nadaje się na pierwszego psa” czy “mój nie ma problemów z odpoczynkiem, więc wystarczy od początku psa nauczyć”. Pieski nie są czarno-białe, życie też nie, a już na pewno nie genetyka, dlatego ja wam dzisiaj opowiem o Aplauzie jako przedstawicielu rasy, nawiązując niekiedy do innych aussików, ale traktujcie to jako przykład popędowego egzemplarza, a cały tekst jako prywatną opinię, nie zaś prawdę objawioną na temat wszystkich psów w tym typie. Rasa NIESTETY zyskała na popularności i staje się bardzo różnorodna.
Dlaczego owczarek australijski to rasa dla mnie?
Bo pracuje jak maszyna!
Pod tym kątem hodowczyni trafiła w dziesiątkę z wyborem egzemplarza dla mnie. Aplauz ma wszystko, co kocham w psach pracujących i nie ma większości tych rzeczy, których nie lubię i których się bałam. Po pierwsze, w pracę wchodzi zawsze. Jedno słowo i jest gotowy. Będę dużo odnosić się do dogfrisbee, bo na tych treningach skupiam się najbardziej i najwięcej się w nich o Aplauzie dowiedziałam. Ma motywację na wszystko. Żarełko? Chętnie. Zabawka? Jasne! Dobre słowo? Ozik szczęśliwy, bo mamusia szczęśliwa. Stara rękawiczka znaleziona w polu jako keczusia? Najlepsza na świecie! Ale to sięga jeszcze dalej. Praca jest dla niego nagrodą samą w sobie. We frisbee opartym na samonagradzającym aporcie to się u nas dzieje razy dwa. Od początku Aplauz miał naturalny aport, na imię reagował drugiego dnia pobytu u mnie i generalnie zawsze powtarzam, że umie więcej niż ja. A jak pracuje? Zawzięcie! Walczy o każdy dysk, który stara rzuci w ziemię, Jednocześnie dość ładnie jak na podlotka myśli, co robi, choć jest tego druga strona w dyscyplinach, w których pies się za dużo nie rusza. O niej napiszę potem. No i lubię w nim, że z jednej strony chce mnie uszczęśliwiać i się ze mną liczy, z drugiej nie przeprasza mnie, że żyje, gdy coś zepsuje, bo jest przekonany o własnej zajebistości i czasem wychodzi z niego dziki, niezależny drań. Rzadko go czymś gaszę lub urażam, gdy robimy rzeczy. Trzeba pamiętać, że oziki, oprócz owiec, zaganiały i wciąż zaganiają bydło. Pies, który ma się postawić kilkasetkilogramowemu bykowi, nie może być grzecznym, miękkim zwierzaczkiem. I do tego jeszcze dziś wrócę.
Wszystko jest super, jeśli robimy to razem
To moja ulubiona cecha owczarków australijskich, o której wiele opiekunek i opiekunów mi mówiło, gdy wypytywałam o życie z aussie. To definicja Aplauza. Oprócz dogfrisbee próbowaliśmy bądź próbujemy: rally obedience, pasienia, dogtrekkingu, noseworku. Chodzimy w góry, był ze mną nad morzem, zabieram go na wyjazdy do rodziny czy znajomych, łazimy raz na jakiś czas po centrum Wrocławia. Gdybym wymyśliła sobie teraz dog dancing, tropienie albo treibball, założę się o wszystko, że wszedłby w to ze mną jak nóż w masełko. Pies, który robi ze mną chętnie wszystko i zawsze, to ogromna odmiana po Farsie, delikatnej, nielubiącej zimna, zbyt dużej ilości pracy, no i bojącej się wielu rzeczy, które ja robić uwielbiam. Nie powiem, lubię tę jej niezależność, ma dziewczyna punkowy charakter i nic bym w niej już nie zmieniła, ale Aplauz to pies, z którym mogę spełniać swoje małe i duże marzenia i wiem, że nigdy nie będzie się czuł do tego zmuszany.
Pies jednego człowieka
Jestem jedyną osobą w życiu Aplauza, za którą pójdzie w ogień. Moją połówkę kocha, moich przyjaciół akceptuje, ale nawet jeśli wejdzie w pracę za żarcie z obcym człowiekiem, on wciąż pozostanie dla niego obcy. Olewa cmokaczy, nie zaprzyjaźnia się z każdą osobą, która go pomizia. Jest generalnie nieufny w taki sposób, w jaki był mój poprzedni pies, Atos i bardzo mnie ta cecha jara w owczarkach. Kontakt z obcymi często go nadmiernie pobudza w stresowy sposób i nad tym sobie pracujemy, natomiast ważne jest dla mnie to, że choć chłopak jest z rodzaju tych niedostępnych, dopóki ktoś bardzo mocno nie przekracza jego granic, jest miłym psem, a maksem jego sygnałów dystansujących do tej pory jest odpychające skakanie na ludzi, które stanowi dla mnie sygnał, że potrzebuje więcej przestrzeni. Co poradzę, nie lubię psów, które kochają wszystkich, bo sama staram się być miłą osobą, ale na moje zaufanie trzeba sobie zapracować i tak samo widzę Aplauza. Znam oziki, które są duszami wieloludzkiego towarzystwa i z pewnością to kwestia elastyczności tych psów, więc niewykluczone, że jeśli prowadzisz politykę otwartego domu, uda ci się trafić na zwierzę, które się w tym odnajdzie.
Jednorożec patatający po tęczy
Aplauz ma w sobie coś, co moja koleżanka kiedyś trafnie określiła biologiczną radością życia. Ten pies to chodzące zadowolenie. To nie jest kącik na użalanie się, ale rzeczowo chcę się z wami podzielić tym, że jak wielu z nas depresja, doświadczenie przemocy i traumy nie są mi obce. Mam do dziś tendencje do wyłączania z życia pozytywów. Aplauz nauczył mnie, że powodem do radości może być znalezienie w parku brudnej, zmęczonej życiem zabawki. Jara go, gdy otwieram paczkomat (gdyby nie był disc dogiem, byłby kurierem) i pozwalam mu włożyć łapami nadawaną paczkę do skrytki. Kocha się przytulać, nie szczędząc buziaków w ucho i nie rozumiejąc pojęcia przestrzeni osobistej. Jak wspomniałam, każde wspólne zajęcie to przygoda jego życia. Świeci oślepiającym blaskiem i żyje na 100%. Nie wyobrażam sobie, jak nudne stałoby się teraz moje życie bez niego.
Rzeczy mniej fajne, które zaakceptowałam
Przemądrzalec za szybki, żeby myśleć
W pracy Aplauz jest tak pewny siebie, że czasem sądzi, że wiele lepiej niż stara, co stara miała na myśli. Czasem ma też swoje pomysły na wykonanie danego zadania, a kiedy więcej niż raz powtórzę prośbę o coś, załącza się frustracja w postaci podgryzania dłoni, jęczenia bądź robienia rzeczy “na pałę” zamiast słuchania. Muszę pilnować tego, aby na pewno rozumiał kryteria zadań, bo on uważa, że nie ma czasu się zastanawiać. Dobrym przykładem jest nosework. Uważam, że ta aktywność może mu pomóc zmądrzeć treningowo, ale wiele to od nas wymaga. Po co czekać na komendę “pokaż”? Po co oznaczyć próbkę wedle ustalonych zasad, skoro można pazurami ją wyjąć spod mebla czy dywanu, wziąć w pysk i przynieść starej albo ją memlać? Fitness to nuda, bo czasem trzeba stać w jednym miejscu, a leżeć dłużej niż 2 sekundy nauczył się jakimś cudem. W tej kwestii Aplauz uczy mnie nadludzkiej cierpliwości.
Brak naturalnego offa w domu
Po Farsie w życiu bym nie przypuszczała, że będę mieć problemy z nauczeniem psa odpoczynku w mieszkaniu. Serio, od początku wpajałam Aplauzowi, że w chacie śpimy, nie zjadamy kotów, Farsy, mebli ani nie wchodzimy na stoły, a zamiast chodzić i dyszeć, warto się położyć i zasnąć. Niestety okres dojrzewania Smrodka nas w tej kwestii przejechał na płasko. Poza klatką poziom pobudzenia razy tysiąc, w klatce darcie japy. Hormonalna burza w głowie mojego papisia wywołała totalne spustoszenie w kwestiach “życiowych”. To, co w pracy jest super, czyli nieposkromione popędy, na co dzień stało się dla nas utrapieniem. No ale pracowaliśmy i pracujemy. Z klatką, smyczą, rezygnacją, masażami, planuję spróbować z kamizelką przeciwlękową. Mam wrażenie, że najgorsze za nami, bo Aplauzowi udaje się spać w klatce, a czasem na krótkie momenty bez niej. Łatwo jednak go odpalić w sekundę kontaktem wzrokowym, przemieszczeniem się po domu, a intensywne ruchy kotów czy Farsy rozsadzają mu nadal nieraz mózg. Wiem, że niebycie jedynakiem utrudnia mu sprawę, bo ma tendencje do nadmiernej kontroli zasobów, najczęściej klatki, przed resztą stada, a na wyjazdach solo, w hotelach to pies-ideał, śpiący w kennelu do góry brzuchem. I tu przechodzimy do…
Jedyny pies na świecie
Bycie nim to z pewnością największe marzenie Aplauza. O ile z bodźcami nieuożywionymi, miastem, dźwiękami, itd. rzadko miewa problemy, tak inne zwierzęta łatwo go triggerują. O ile z Farsą ma już naprawdę fajną relację, a jednego kota toleruje i coraz bardziej lubi, to drugiego z pewnością chciałby czasem zbić na kwaśne jabłko. Kocur ów jest z gatunku tych pozbawionych instynktu samozachowawczego. Nieraz siadał naprzeciwko klatki Aplauza tylko po to, żeby się w niego wgapiać albo przebiegał Smrodkowi tuż przed pyskiem. Pracujemy dużo z izolacją, smyczą, kontrwarunkowaniem i wyłapywaniem spokojnych reakcji. Progresy są powolne, ale już się zdarzają, więc daję tej sytuacji tyle czasu, ile trzeba, bo ich konflikt jest możliwy do ogarnięcia na tyle, aby zapewnić obojgu bezpieczeństwo. W relacjach z psami Aplauz bywa gnojkiem. Zagania, wbiega z impetem, namierza, odszczekuje się, kradnie zasoby. Oczywiście i na to nie dostaje przyzwolenia. Nauczył się być miłym bratem dla Farsy w 90% ich interakcji, więc tego samego uczę go w relacjach z innymi psami. Wiem, że wiele tych zachowań – i to trzeba wyraźnie podkreślić – tylko pozornie są wyrazem “twardości” i “gnojkowatości”. Czasem wynikają ze związanych z wiekiem, ograniczonych kompletencji społecznych i braku pewności siebie. W tym miejscu pragnę zdementować pogląd, jakoby oziki były pozbawione wrażliwości. Są wrażliwe, ale okazują to w pokrętny sposób, zgoła inny niż porównywane do nich często bordery. Nad relacjami z psami pracujemy spacerami równoległymi i generalnie mądrymi interakcjami. Nie da się unikać spotkań z innymi psami, żyjąc w dużym mieście, dlatego ta cecha Aplauza bywa u nas kłopotliwa i jest przedmiotem największego obszaru naszej niesportowej pracy. Zwłaszcza że odkąd zaczął pachnieć jak dorosły samiec, ściąga na siebie najgorszy sort podbiegaczy i został już kilka razy zaatakowany.
Subtelny jak wyrąb lasu
Trening dogfrisbee bez siniaków lub zakrwawionych palców rzadko u nas się zdarza (choć dojrzewanie robi to dobrze i coraz częściej Aplauzik uważa, w co się wgryza). Kiedy był młodszy i nie radził sobie ze zmęczeniem i przebodźcowaniem, miał epizod podgryzania mnie. Niektóre z krwiaków były imponująco spore… Zaczynało się od skakania na mnie, kończyło na szarpaniu za ubrania i dziurach w skórze. Na szczęście nauczyłam go bardzo szybko prosić w takich momentach o pomoc w postaci keczusi. Ogarnął też samoregulację poprzez węszenie. Dziś ma silny hamulec i pamięta już, że nie jestem szarpakiem (bo to miły piesek przecież i nie było w tym cienia agresji), ale tak, owczarki wiedzą, co to zęby i potrafią nimi robić krzywdę. Nie wyważa sił, skacząc na ludzi lub wchodząc w interakcję z kotem lub małym psem. Czasem for fun wbiega we mnie lub Farsę w przypadkowych momentach, a my nauczyłyśmy się bezbłędnych uników, żeby nie połamał nam kości.
Czy kupiłabym owczarka australijskiego drugi raz?
Po stokroć tak. Czy drugi raz z linii show? Nie jestem pewna, bo z tego, co się dowiaduję od innych oziczych ludzi, w kwestii etyki pracy Aplauza, to nie jest ona u psów tej rasy czymś oczywistym, a ja po prostu dostałam psa idealnie dobranego do moich potrzeb przez hodowczynie. Aplauz też odpowiada mi rozmiarem, bo jest bardzo kompaktowym samcem, ale bardzo nie chciałabym wyrośniętego szołka, który dobija masą do 30 kg, bo wolę ze stu powodów psy średniego gabarytu i tylko takie oziki mi się podobają. Więc może vers / work. Pomimo problemów, które opisałam, Aplauz całkowicie skradł moje serce swoim przebojowym charakterem. Wydobył ze mnie masę pozytywnych cech i tak jak on ze mną, uwielbiam spędzać z nim czas. Jest to jednak wulkan, chodzący orkan i powódź stulecia naraz, więc jeśli chcesz ozika, musisz lubić zamieszanie w życiu.
2 komentarze
Podglądam twoje wpisy i ten konkretny o twoich przemyśleniach z bycia razem z osikiem przez ostatni rok utwierdza mnie w przekonaniu, że warto. Dlaczego? Głównie z powodu wstępu do artykułu jaki poczyniłaś. Świadczy o twojej dojrzałości i trzeźwym spojrzeniu na świat i internetowych mądrali spędzających na psich grupach większość swojego młodego życia.. Owczarek australijski to stan umysłu – odmienny u każdego z nas.
Dziękuję za dobre słowo, bardzo to miły i cenny feedback. <3 Dokładnie, każdy pies to indywiduum i nie ma jednego przepisu na to, dla kogo dana rasa się nadaje, a dla kogo nie. Grunt to zdawać sobie sprawę z popędów psa użytkowego i ich możliwych (ale przecież niekoniecznych) konsekwencji w codziennym życiu.