Piękne, inteligentne, pracowite i lojalne –  takie są owczarki niemieckie. Sława zawsze ma jednak swoją ciemną stronę. I łatwo to zauważyć w schronisku. Do wyboru, do koloru: owczarki niemieckie do adopcji czekają na Ślazowej we Wrocławiu. Skąd się tam wzięły i dlaczego? 

Im więcej, tym więcej

To logiczne. ON-ki są prawdopodobnie najbardziej znaną rasą na świecie i najbardziej popularną w Polsce. Nic dziwnego, że tyle psów w typie rasy ląduje w schroniskach i że owczarki niemieckie do adopcji są zawsze. Jednych opiekunów do oddania psa zmusza życie. Drudzy wierzą, że owczarek to wypisz wymaluj Szarik czy Komisarz Alex, który sam się wyszkoli. A o trzecich nic nie wiemy, bo psy trafiają do schroniska znalezione. Tak czy inaczej – wyidealizowany, między innymi przez telewizję, obraz tej rasy sprawia, że zmaga się ona z szeregiem problemów, które w schronisku widać jak na dłoni.

Problemy behawioralne

Odwaga, inteligencja i pracowitość – pozytywne cechy, prawda? W praktyce jednak to one gubią owczarki i ich opiekunów. Dlaczego? Bo pies mający piękny umysł, nastawiony na współpracę z człowiekiem, potrzebuje czegoś więcej niż trzech krótkich spacerów. Potrzebuje pewnego siebie człowieka. Kogoś, kto zapewni mu poczucie bezpieczeństwa, pozytywny kontakt z innymi osobnikami i różne rozrywki intelektualne. Musi pracować. Uczyć się nowych rzeczy. Czuć, że jego ukochany dwunożny przewodnik wie, co robi.

Co się dzieje, kiedy tego brakuje? Owczarek się nudzi i niepokoi. Wtedy może dziać się wszystko: od niszczenia przedmiotów, poprzez ucieczki i olewanie opiekuna, aż po zachowania agresywne. A potem pies ląduje w schronisku – ometkowany jako lękliwy i agresywny.

A co dzieje się z tym pięknym umysłem w schronisku? Nic dobrego. Owczarki niemieckie do adopcji, czekając na nowe domy za długo, marnieją w oczach. Samotność, brak zajęcia i otaczający psa niepokój powodują, że fiksuje.

Stawy biodrowe jak wyrok

Słowem wstępu dam małe porównanie. Po lewej stronie widzimy Blondi, słynną sukę Adolfa Hitlera. Po prawej – przedstawiciela współczesnej hodowli:

owczarki niemieckie do adopcji

Od czasów II wojny światowej, z którą kojarzymy najlepsze cechy użytkowe owczarków, zmieniło się zbyt wiele. Hoduje się zwierzęta ze zjeżdżalniami zamiast zadów. Kiedy więc owczarek kończy +8 lat (a nierzadko mniej), zaczynają się problemy ze stawami. Dysplazja stawów biodrowych to temat, w którym solidaryzuje się zatrważająco duża część opiekunów ON-ów. Niezbędne są przez to suplementy, czasem operacja, a czasem – szukanie ratunku w fizjoterapii, komórkach macierzystych czy w innych, eksperymentalnych rozwiązaniach. Dlaczego rozpisuję się o tym w temacie schroniaków? Bo spędzają cały czas na betonie. Zimą podłoże schroniskowych boksów jest dla ON-kowych stawów praktycznie wyrokiem. Tym bardziej, że często są to psy w tym średnim wieku, w którym łapy naprawdę potrzebują podłogi w ciepłym mieszkaniu.

Przeczytaj także: Czy warto adoptować seniora i dlaczego oczywiście, że warto

Owczarki niemieckie do adopcji – dla kogo?

Może zacznijmy od tego, dla kogo nie. Jeśli uważasz, że psa należy zdominować i strzelić mu w razie potrzeby w pysk, a niepożądane zachowania zwierzęcia sprawią, że puszczą ci nerwy, to jedyny owczarek, jaki się dla ciebie nadaje, to ten:

owczarki niemieckie do adopcji

Mój tata ma niestety takie podejście. Jego tradycyjne ingerencje w szkolenie Atosa skończyły się tak, że mój “syn” bezceremonialnie go olewa i nie lubi, podczas gdy ja takich problemów nie miałam i nie mam, mimo że w domu rodzinnym, gdzie mieszka pies, jestem parę razy w roku. Owczarki niemieckie nie reagują fajnie na ludzkie nerwy. Potrzebują kogoś opanowanego, kto jest stanowczy, lecz niewzbudzający strachu. Masz być mądrym przewodnikiem, a nie groźnym generałem. Zwłaszcza, jeśli twój psiak w typie ON ma być psem rodzinnym czy stróżującym, a nie bojowym.

Nie polecam też owczarka jako pierwszego psa. W prowadzeniu go nie ma czasu na naukę pewności siebie. Bo ten pies jest na tyle bystry, że będzie w stanie wykorzystać twoje braki.

Jak wyobrażam sobie idealnego kandydata na opiekuna dorosłego owczarka niemieckiego? Fajnie, gdyby był to ktoś, kto już miał psa i wyciągnął z tego wnioski. Zarówno pozytywne, jak i takie, które skłaniają do poprawy w przyszłości. Poza tym dom z dobrze zabezpieczonym ogrodem. Albo mieszkanie, ale na parterze lub w bloku z windą (z myślą o słabszych stawach starzejącego się zwierzaka). Ktoś lubiący aktywność fizyczną i mający czas na spacery dłuższe niż piętnastominutówki. Owczary raczej uwielbiają spacery, pływanie, aportowanie, zabawy szarpakiem, węszenie… Ktoś, kto ma ochotę dawać psu nowe zadania, uczyć go nowych komend i zabaw. Ktoś, kto zdaje sobie sprawę z tego, że Komisarza Alexa nie grał jeden pies i że każde zwierzę jest… tylko zwierzęciem, mającym swoje potrzeby, ale też ograniczenia.

Owczarki niemieckie do adopcji we wrocławskim schronisku

Okej, nagderałam się. Musiałam. Moje serce od zawsze na zawsze należy do tych wspaniałych psów i zależy mi na edukacji w temacie rasy. Nie jest moim celem nikogo straszyć i odwodzić od myśli o adopcji owczarka. Ale uważam, że każdy powinien wiedzieć, jakie są te psy. A są… moim zdaniem wspaniałe. Mają problemy, bo każda rasa z jakimiś się zmaga. Trzeba je najzwyczajniej w świecie zrozumieć, aby stworzyć z ON-em udaną relację.

Ale teraz czas na krótkie prezentacje psów w jej typie, które czekają w Schronisku Dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu. Widuję je i nie da się ukryć – mimo starań wolontariuszy oraz pracowników – marnieją. Potrzebują odpowiedzialnych domów, w których ich smutne historie staną się tylko nieprzyjemnymi wspomnieniami.

owczarki niemieckie do adopcji

Ekson (882/18)

Ogłoszenie Eksona

 

owczarki niemieckie do adopcji

Loko (908/18)

Ogłoszenie Loko

 

owczarki niemieckie do adopcji

Brutus (440/18)

Ogłoszenie Brutusa

 

owczarki niemieckie do adopcji

Lary (1002/16)

Ogłoszenie Larego

 

owczarki niemieckie do adopcji

Oda (859/18)

Oda ma dom!

 

owczarki niemieckie do adopcji

Tosia (1310/18)

Tosia ma dom!

4 komentarze

  1. avatar
    LeDa says:

    Dobry artykuł. Dziękuję, że ktoś wreszcie edukuje w tej kwestii. W mojej rodzinie ON-ki są od ponad 100 lat, mój dziadek je hodował, ojciec wychowywał się z nimi, ja i mój prawie 30 letni syn podobnie. Ostatnie dwa egzemplarze w moim życiu pochodziły ze schroniska wrocławskiego TOZ-u. To rasa, która chyba najczęściej trafia do schronisk, bo nie jest to pies dla każdego. Moje psy trafiły do schroniska z powodów behawioralnych, poprzedni właściciele nie radzili sobie ze zwierzakami tak inteligentnymi. Pyza była zaniedbywana i zagłodzona prawie na śmierć, wrzucona przez płot do schroniska jeszcze na Skarbowców, Dexter, adoptowany w 2015 roku, wylądował na ulicy dlatego, że w wieku 8 miesięcy nie wyssał tresury z mlekiem matki i niszczył wszystko w swoim otoczeniu, a domagając się ciągłej uwagi człowieka po prostu podchodził i gryzł. Kiedy tylko przestał być słodziutką kulką, wyrzucono go na ulicę w centrum miasta. Do schroniska trafił z połamanymi tylnymi łapami – prawdopodobnie wypadek samochodowy lub ktoś go skopał. Jakby było mało, przez podgryzanie ludzi odwiedzających schronisko dorobił się żółtej tabliczki “nie głaskać – ten pies może ugryźć”. Dla psa taka tabliczka to wyrok. Nikt nie chce zwierzaka, który może ugryźć. Nas to nie przeraziło. Poszliśmy do schroniska rozejrzeć się po śmierci Pyzy, którą po 11 latach bycia razem zabrał nam rak. I trafiliśmy na taką drobinkę skuloną w kącie klatki z tabliczką, żeby nie głaskać, bo gryzie. Podeszłam i dałam mu powąchać rękę, on zaczął ją lizać i złapał mnie zębami za bluzę, jakby nie chciał mnie wypuścić. Powiedziałam do syna i jego dziewczyny – “to jest mój pies i będzie miał na imię …” I tu już dokończyliśmy z synem razem “Dexter”. Tak nam się jakoś skojarzyło wspólnie, chociaż nie rozmawialiśmy wcześniej o imieniu dla psa, ponieważ planowaliśmy wziąć suczkę. Pierwsze trzy tygodnie razem były bardzo trudne. Jeszcze bardziej tęskniłam za Pyzą – myślałam: “Boże, ja chcę moją Pyszeńkę z powrotem”, ale był Dexter, którego trzeba było wyprowadzić na prostą. Dexter miał podejrzenie ADHD. Nie koncentrował się na niczym, trudno było z nim pracować nad jakimikolwiek zasadami. To był pies, który zatrzymał się w rozwoju na 8 tygodniu, a miał 8 miesięcy. Powiedziałam sobie jednak, że zrobię z niego psiego dżentelmena, żeby nie wiem co. Zwykłe książki o tresurze nie zdały egzaminu, szkolenie dla psów też odpadało, ponieważ nie wpisywał się z żadną grupę wiekową. Pozostało przewertowanie badań na temat takich przypadków – Animal Cognition – czasopismo z najnowszymi publikacjami z zakresu zwierzęcej psychologii behawioralniej okazało się pomocne. Okazało się, że to nie ADHD, a po prostu zaniedbania poprzednich właścicieli. Po 3 tygodniach ciężkiej pracy nad tresurą zaczęliśmy widzieć pierwsze efekty, a po trzech miesiącach z psa, który nie nawiązywał kontaktu wzrokowego i nie reagował na próby nauczenia go choćby “siad” wyrósł na sportowca radzącego sobie na torze agility. Dzisiaj wszyscy znajomi mi go zazdroszczą i wielu dopytuje, co trzeba zrobić, żeby mieć tak dobrze wychowanego psa, bo jak twierdzą: “mój pies mnie nie słucha”. Kiedy jednak usłyszą, ile pracy trzeba włożyć, żeby osiągnąć efekt Szarika czy Alexa, większość odpowiada: “Eh, to nie dla mnie”. Z tego względu uważam, że to nie jest rasa dla każdego. ON-ki muszą być szkolone, one to kochają, a bez tego wariują, gdyż muszą czymś zająć mózg, a potrafią być bardzo kreatywne. Z Dexterm codzienne uprawiamy agility – na szczęście darmowy tor w Parku Grabiszyńskim mamy 5 minut od domu. W weekendy i wakacje dogtrecking po górach. No i pływanie, kiedy tylko jest okazja i odpowiednio ciepło. Canicross i frisby, które uwielbiała Pyza odpadają – Dexter nie lubi biegać, woli chodzić, pływać lub skakać. Jeśli nie zamierza się szkolić psa, choćby miał kapcie i pilota podawać, czy spędzać czasu aktywnie, to lepiej odpuścić sobie ON-ka.

    1. avatar
      Milena says:

      Dziękuję za dobre słowo! Miło czytać, że psy w typie ON ze schroniska, w którym pracuję, znalazły u Ciebie dom pełen doświadczenia i zrozumienia. Często trafiają do nas egzemplarze nie tylko skrzywdzone genetycznie modą na rasę, ale też traktowane… no właśnie… jak samoszkolące się, z natury “mądre” psy. Tymczasem to pracusie, jednocześnie o sporej wrażliwości i kluczowa jest dobra relacja z przewodnikiem. Aż miło czytać, że odnajdujecie się z Dexterem w tylu dziedzinach. 🙂
      Jedyne, czego pochwalić nie mogę, to zlekceważenie ostrzeżenia o potencjalnym ugryzieniu, bo zdarzało się już w schronisku, że kończyło się to na nieciekawym obrażeniu klienta. Ale cieszę się, że tutaj tak nie było. 🙂

  2. avatar
    LeDa says:

    Dziękuję za odpowiedź:) Dobrze, że zwracasz uwagę na problem ugryzień. W moim wypadku akurat nie było lekceważenia ostrzeżenia, dokładnie wiedziałam co robię i jak mam to robić (trochę się poczytało o psiej psychologii, więc nie opieram się wyłącznie na intuicji), ale wiem, że są ludzie, którzy pakują psom ręce do klatek, od razu próbują dotykać głowy – “pogłasiać piesia po główce”, i jeszcze dziwią się, że któryś ugryzie. A potem, kto jest zły? Pies, oczywiście. Nigdy nie można od razu “pchać się z rękami” do nieznajomego psa. A już najgorsze jest głaskanie po głowie. Dla psa to próba dominacji, więc nawet najspokojniejszy pies może się zdenerwować. Poza tym nie każdy pies lubi dotyk obcych ludzi. Mało kto wie, że przy pierwszym kontakcie najlepiej stanąć bokiem, w rozluźnionej pozycji i dać się obwąchać. To pies ma wyjść z inicjatywą. Jeśli podejdzie i jest nami zainteresowany, a jego postawa nie jest spięta, dobrze dać rękę do powąchania, ale nie pchać jej do klatki, tylko umożliwić psu samodzielne podejście i nawiązanie kontaktu – delikatnie, zza kraty, bez natarczywości. Nie chcemy dominować, tylko się zaprzyjaźnić. Szanujmy psią etykietę, żeby potem podopieczni schroniska nie dostawali niepotrzebnych “etykietek”, które skazują je na długi pobyt “za kratami” bez ich winy. Niektóre psy bywają agresywne, ale to inny temat. Wielu ugryzień można jednak uniknąć znając “instrukcję obsługi” psa.

    1. avatar
      Milena says:

      Dokładnie o to chodzi. 🙂 Bywają niestety w schronisku psiaki tak zniszczone swoją przeszłością, że zdarza im się strzelić zębami, mimo że ze strony człowieka wszystko zostało zrobione tak, jak należy. 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *