“Buduj jego pewność siebie” – to doradzi ci każdy/a trener/ka. Niby oczywiste, ale przecież psu nie możesz wysłać linka do obrazka z motywacyjną gadką. Jeszcze mniej oczywista jest praca nad pewnością siebie u psa o wrażliwości jajka. Jak to ugryźć? Jak żyć?

Czy Farsa po dwóch latach roboty nad jej lękami i niesamodzielnością emocjonalną jest odważna jak lwice spuszczające na Lwiej Skale srogi łomot Skazie? Czy do każdego nowego zadania podchodzi otwarta i nastawiona na pasmo sukcesów? Czy samym spojrzeniem ustawia sobie wszystkie nowopoznane psy jak pionki? A w życiu! Śmiem wątpić, że kiedykolwiek tak będzie, bo nie mam wpływu na to, co z jej mózgiem i predyspozycjami zrobiły geny i pierwsze dni jej życia. Mam psa miękkiego jak JOJO pianka, którego życiowym mottem jest: “lepiej taktycznie oszczekać z odległości albo spieprzać, gdzie pieprz rośnie, tak na wszelki wypadek”. I ja wiem teraz, że taka jest i już. Moim celem parę miesięcy temu przestało być zmienianie jej. Stało się nim za to podwyższanie jej komfortu życia w zwariowanym, psio-ludzkim świecie i przekonanie jej, że:

  • jest przeze mnie słuchana,
  • ma prawo wycofywać się z pewnych sytuacji, które ją przerastają,
  • gdy wystawi nawet jedną łapę ze swojej strefy komfortu, to już jakby wystawiła cztery,
  • a gdy wystawi cztery, spotkają ją same fajne rzeczy.

Bo te wszystkie sztuczki, zabawa w szarpanie, nosework, spacery równoległe to nie jest cel sam w sobie – to są tylko (aż) narzędzia, dzięki którym pies będzie z czasem czuć pod opuszkami coraz pewniejszy grunt, ale też będzie umiał stawiać łapy na gruncie mniej stabilnym. Z czasem.

Twój lękliwy pies często cię o coś prosi. Zacznij go słuchać!

Bynajmniej, nie dotyczy to proszenia oczami o kawałek pizzy, który jesz. 😉 O słuchaniu próśb lękliwego psa pisałam nieco w tekście o pomaganiu. Trochę się powtórzę, żeby było na pewno jasne, o czym mówimy. To trochę jak z dzieckiem, które spotyka na festynie clowna. Rodzic pcha je i mówi: “zrób sobie z nim zdjęcie!”. Dziecko mówi, że nie chce, bo się boi, ale rodzic swoje i pcha dalej. Dziecko zaczyna więc płakać i machać rękami, ale to też na nic. Zapłakane musi się przytulić do obcego faceta z przerażającym make upem. I nie ma się co dziwić, że po iluś takich sytuacjach dziecko nie tylko traci zaufanie wobec rodzica, ale i wobec samego siebie, skoro dostało komunikat: “twoje uczucia się nie liczą”. Tak samo jest z psami. Jeśli jego emocje, nawet wyrażone w ekspresyjny sposób, zostają nieświadomie albo ostentacyjnie lekceważone i tłumione przez człowieka, to jak ma mieć jakąkolwiek samodzielność emocjonalną?

Słuchanie psa w treningu

Huh, temat-rzeka! Ale spróbuję wyjaśnić go na trzech przykładach.

Powrót do strefy komfortu jako nagroda

Pomówmy o podchodzeniu do bodźca, którego pies się boi. Kiedyś przez swoją bezmyślność spaliłam Farsie przechodzenie przez ruchliwe ulice. Forsowałam to, mimo że na tysiąc sposobów Łaciata pokazywała mi, że jest na skraju albo że wybuch jej lęku już nastąpił. A ja? A ja swoje. Bardzo negatywnie się to odbiło na naszej pracy nad odwrażliwianiem na głośne dźwięki. Odkryłam (niestety dość późno), że istnieje rozwiązanie tysiąc razy lepsze pod każdym względem. Obecnie pracujemy z uwzględnieniem zasady, że najlepszą nagrodą dla psa lękliwego często jest powrót do jego strefy komfortu. Podchodzimy w stronę ruchliwej ulicy. Motywuję Farsę, aby przełamała swoją obawę przed hałasem i zrobiła kilka kroków w stronę przejeżdżających aut. Wydaję jej kilka komend, po czym zamiast bądź oprócz przysmaków pada hasło: “okej”, czyli komenda zwalniająca. Farsa wówczas, jakby spadł z niej stukilogramowy ciężar, odchodzi na luźnej smyczy / lince parę metrów i zaczyna węszyć w odległości, którą uznaje za bezpieczną. Co mi to daje? +10 do zaufania wobec mnie. +10 do wzmocnienia zachowania, bo powrót do strefy komfortu to najlepsza wówczas nagroda. Oczywiście kolejne +10 do jej pewności siebie, bo nie została do niczego zmuszona – podjęła sama decyzję o tym, że chce się wycofać, a ja tę decyzję uszanowałam.

Tu Wam nieśmiało dorzucam przykład naszego odwrażliwiania na ruchliwą ulicę z wykorzystaniem powrotu do strefy komfortu jako nagrody:

Świadoma rezygnacja

Oszczekiwanie psów od pierwszego dnia naszej wspólnej podróży aż do dziś stanowi nasze największe wyzwanie. Kiedyś było to tylko lękowe, dziś bywa tak lękowe, jak i nawykowe. Na ogół jednak Farsa próbuje w ten sposób odstraszać obce psy. Zaczynałam od odwracania uwagi i przeciwwarunkowania, ale to było za mało. W końcu nie było tam decyzyjności mojego psa, a wyłącznie moje pociąganie za sznurki. Pewnego dnia pojawiła się świadoma rezygnacja i mówienie mi, kiedy potrzebuje zająć czymś głowę, aby sobie poradzić w trudnej sytuacji. Zamiast holować rozdartą Łaciatą w kierunku przeciwnym do psa na napiętej smyczy, tę pozostawiałam zluzowaną, czekałam i wyłapywałam świadomą rezygnację Farsy, np. w postaci spojrzenia i przyjścia do mnie lub zajęcia się węszeniem zamiast szczekaniem. Takie zachowania wzmacniam obwitą nagrodą, bo wychodzą one od Farsy. Dostrzeganie ich i sowite nagradzanie pokazują jej, że jej wybory pewnych reakcji są dobre i ważne, a to dodaje jej wiary w siebie. Dodatkowo, kiedy Farsa pokazuje mi swoją postawą i spojrzeniem, że trudno jej minąć jakiegoś psa, słucham tego – daję jej jakąś robotę, na przykład kilka prostych komend, rzucam w trawę żarcie czy przekierowuję ją na zabawkę.

Trening kooperacyjny (medyczny)

Trzeci obszar naszych największych problemów to zabiegi pielęgnacyjne. Tutaj z pomocą przyszedł mi trening kooperacyjny, zwany inaczej medycznym (to temat na osobny wpis, dziś będzie w ogromnym skrócie). Polega on na stopniowym przyzwyczajaniu psa do obcinania pazurów, czyszczenia uszu, itd. Co to ma do pewności siebie? Ano to, że chyba w żadnej znanej mi formie treningu nie ma tyle przestrzeni na słuchanie psa i respektowanie jego granic. W ciągu całego treningu medycznego zawsze to pies pokazuje i decyduje, kiedy jest moment, w którym mamy sesję zakończyć. Kiedy przeprowadzam trening z Farsą, wystarczy, że zabierze łapę, odwróci głowę lub spojrzy na klatkę kennelową, a już wiem, że czas skończyć. Co to daje? Utwierdza psa w pewności, że ma prawo bronić swoich granic, ale też właśnie, że jest słuchany. Nie siedzi z roztrzęsionym ciałem, czekając na koszmar w postaci cążków do pazurów czy płynu do uszu, nie musi uciekać ani gryźć ze strachu, bo wie, że może powiedzieć w każdej chwili “NIE” i że my to wycofanie zgody na dotyk uszanujemy. To zaś daje poczucie sprawczości, które jest jednym z fundamentów pewności siebie psa.

Nosework i brainwork

W myśl zasady, że najbardziej budują w psie pewność siebie te zachowania, na które wpada sam, warto wpisać w codzienny grafik nosework i brainwork. Nie musisz od razu zamawiać w internecie pudełeczek na próbki do tego pierwszego. Zacznij od upewnienia się, że twój pies wie, po co ma nos i jak go używać. Czym się różni brainwork od noseworku? Pojęcia te są często stosowane zamiennie, ale warto je rozróżnić.

Co to brainwork?

Jest to rodzaj aktywności, które polegają na wydobywaniu pokarmu z różnych skrytek oraz specjalnie skonstruowanych zabawek (znanych jako “zabawki na inteligencję”). Dlaczego “brain”, a nie “nose”? Na pewnym etapie zabawy, który następuje dość szybko, pies nie angażuje już do rozwiązywania zagadek nosa – np. przesuwając klocek czy szufladkę, używa głównie głowy. 😉

Co to jest nosework?

Nosework to dyscyplina psiego sportu oparta na detekcji określonych zapachów. Pies nie wydobywa w tym przypadku przysmaków, lecz wskazuje miejsca, w których ukryte są specjalnie przygotowane próbki, np. z olejkami eterycznymi.

Co ma praca głową i nosem do pewności siebie?

Odpowiedzią będzie znów słowo, które jeszcze parę razy tutaj padnie – sprawczość! Brainwork i nosework to dla lękliwego psa okazja do zrobienia czegoś samodzielnie w bezpiecznych warunkach. Dajesz psu zabawkę interaktywną, a on sam szuka rozwiązania problemu. Oczywiście najważniejsze, że jego poszukiwania kończą się nagrodą. Sam/a z pewnością wiesz po sobie, że pierś prężysz najmocniej, kiedy wychodzi ci coś, czego dokonałeś/aś samodzielnie, własną krwawicą. Ale to nie wszystko! Węszenie pełni funkcję uspokajającą i może pomóc w przywracaniu równowagi emocjonalnej. Trenowanie z psem noseworku to dla niego bardzo często coś jak dla ciebie pójście do pracy, która sprawia ci przyjemność i jeszcze ci za nią dobrze płacą. Nie wszystkie psiaki pokochają ten sport, ale zdecydowanie warto spróbować!

Inne sporty

Nosework otrzymał miejsce w osobnym akapicie, bo tak naprawdę jest to sport dla każdego – można go uprawiać w bezpiecznym dla lękusa miejscu, czyli najczęściej w domu, a także nie ma tu barier wiekowych ani zdrowotnych. Pamiętajmy jednak, że z lękliwym psem możemy uprawiać różne inne sporty: agility, obedience, rally-o, dogfrisbee, dummy… Mnogość opcji, spośród których możesz znaleźć to, co twojemu psu sprawia największą przyjemność, bo ta przyjemność zdecydowanie pomaga w budowaniu pewności siebie psa. W przypadku psa lękliwego i niepewnego siebie należy jednak pamiętać o dwóch rzeczach:

  • pies o wrażliwości jajka łatwo poddaje się zbyt dużej presji, dlatego uważaj z własnymi emocjami i celami, bo często kosztem bicia naszych własnych rekordów i realizacji osobistych ambicji można przekroczyć cienkie granice wytrzymałości psychicznej lękusa, a pamiętać należy, że robimy to w pierwszej kolejności dla niego, a w drugiej dla siebie 😉
  • jeśli twój lękliwy pies nie potrafi się skupić poza domem na dysku czy pachołkach, to zanim weźmiesz się na poważnie za sporty, zbuduj solidne podstawy w bezpiecznej przestrzeni i popracuj najpierw nad jego poczuciem bezpieczeństwa na spacerach – nie ma mowy o budowaniu pewności siebie przez sport w momencie, w którym pies nie jest w stanie się skupić na zadaniu, bo co kilka sekund się rozgląda, czy ktoś lub coś nie czyha na jego życie

Zabawa

Czy zabawa może budować pewność siebie u lękliwego psa? Oczywiście. Poza wspomnianym brain- i noseworkiem warto wprowadzić mu parę innych aktywności. Dużo się mówi o szarpaniu i nie bez powodu – chwytanie, szarpanie i rozszarpywanie zabawek powoduje w psim organizmie wydzielanie dopaminy. Zabawa w szarpanie to naśladowanie naturalnie zakodowanego w psich genach łańcucha łowieckiego. Jak jednak się bawić z lękusem, aby budować w ten sposób jego pewność siebie? Parę punktów z zasadami odpowiedniej zabawy zawarłam tutaj:

Chcę tu szczególnie podkreślić punkt o posiadaniu i radości z łupu. Jeśli twój lękliwy pies wygrywa zabawkę, to koniecznie daj mu się nią nacieszyć, nawet jeśli na twoich oczach wypruwa jej flaki, a zapłaciłeś/aś za nią grubą kasę. 😉

Dobre relacje ze zrównoważonymi psami

Psy uczą się przez obserwację więcej niż nam się wydaje. Dlatego lękusom warto załatwiać czworonożnych znajomych o zrównoważonych charakterach. Moje doświadczenie jest jednak dodatkowo takie, że Farsa nabrała dużo pewności siebie również od psów podobnych do niej, ale ona wyjątkowo mocno opiera się na obecności czworołapów, jakichkolwiek. Mamy na przykład w swoim gronie lękusy, które tak jak ona, boją się gwałtownej bliskości obcych psów, ale za to pewnie przechodzą przez ulicę i przekonują wówczas Farsę, że przejście dla pieszych jej nie zje. I na odwrót – zdarzyło się, że Farsa pomogła swoim spokojem psiakom, które bały się rzeczy, na które ona ma wyrąbane. Na początku polecam jednak integrować swojego lękliwego psa z pewniejszymi i o spokojniejszym usposobieniu niż on. Spokój w towarzystwie się udziela, ponadto jeśli atmosfera między psami jest zdrowa i przyjazna, to w ferworze zabawy lękus może zrobić coś, czego nie zrobiłby sam, np. wskoczyć do wody czy podejść do obcej osoby, do której podszedł jego kolega. Najważniejsze, aby psy, z który zapoznajemy naszego, nie były wobec niego natrętne ani przytłaczające.

Ta ekipa spacerowa od dwóch lat nieustannie pomaga Farsie w nabieraniu pewności siebie. 🙂
fot. Katarzyna Sieto

Co najlepiej? Wszystko po trochu!

Bo nie ma jednego uniwersalnego narzędzia, które sprawi, że twój lękliwy pies stanie się pewny siebie. To wielkoformatowy projekt, wymagający działania na wielu frontach. Spotykam się często ze zdziwieniem typu: “kupiłem/am psu matę węchową i nic to nie zmieniło” albo “bawimy się w szarpanie, ale to nic nie daje”. Niestety nie da się zbudować poczucia sprawczości i pewności w psie, kupując mu parę zabawek. Myśl o wzmacnianiu swojego lękusa bardziej jak o długim, bezterminowym procesie, a nie problemie do rozwiązania jak najszybciej.

5 komentarzy

  1. avatar

    Moja znajoma ma dosyć lękliwego psa. Na szczęście nie jest agresywny, ale wycofany. Podeślę jej ten artykuł 🙂

    1. avatar
      Milena says:

      Super, mam nadzieję, że dowiedzą się od nas czegoś nowego 🙂

  2. avatar
    Ola says:

    Świetny artykuł👍😊
    Mamy lękliwą suczkę i musimy się zmierzyć z tym problemem🙈
    Będziemy śledzić bloga🤗

    1. avatar
      Milena says:

      Dziękujemy! Ściskam za Was kciuki! <3

  3. avatar
    Patka says:

    Podoba mi się ten blog! Mam od 3 tyg młodego (2-letniego) pieska po przejściach, też lękliwy. Też mamy dużo pracy, nie jest łatwo. Najgorsze jest to, że fajnie sobie wypracowaliśmy pewne rzeczy przez ostatnie tygodnie, a wczoraj pech sprawił, że wszystko legło w gruzach 😭 mam nadzieję, że uda się to odbudować bo przyznam, że jak wróciliśmy do punktu wyjścia to się podłamałam ostro 😔

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *