Jednym z najczęstszych problemów, z którymi ludzie przychodzą po pomoc do behawiorystów, jest agresja u psów. Utarło się twierdzenie, że jest to kwestia częsta, a wręcz niepokojąco coraz częstsza. Czy na pewno tak jest? Zapraszam w krótką podróż po statystykach.
Jak odczytujemy statystyki dotyczące agresji
Nareszcie się zmotywowałam do rozpoczęcia lektury obowiązkowej każdego behawiorysty – pracy Jamesa O’Heare’a, pt. Zachowania agresywne u psów (Galaktyka, 2007). Zanim ją zaczęłam, moja głowa mówiła: „czytaj, czytaj, agresja u psów to najczęstszy i najtrudniejszy obszar, który czeka cię w twojej wymarzonej pracy”. Tymczasem autor już po dwudziestu paru stronach zmiótł mnie następującym spostrzeżeniem:
Dlaczego tak wyolbrzymiamy „rosnący problem agresji” u psów, podczas gdy w rzeczywistości psy prawie nigdy nie zagryzają ludzi, nie gryzą często, a jeśli ugryzą, to rzadko ranią, z kolei gdy jednak powodują obrażenia – to niegroźne?
Właśnie – dlaczego?
Agresja u psów – media to lubią
Amstaff zagryzł i zaczął jeść swoją opiekunkę-seniorkę w mieszkaniu? Piszemy! Dwa owczarki w kojcu odgryzły dziecku kawałek twarzy? O, tak! Emitujemy! Żaden z rzetelnych dziennikarzy rzucających się na takie sensacje nie wpadł na to, aby przeanalizować historię psa. To, jak był on traktowany. Jak wyglądały jego relacje z opiekunami. Dla tych ludzi nie ma znaczenia rzeczywista przyczyna ataku. Ba! Nawet efekt ataku jest często wyolbrzymiany. Przechodzisz na drugą stronę ulicy, gdy z naprzeciwka nadchodzi amstaff bez kagańca? To zasługa m.in. TVP. A nie wielkiego uśmiechu tego dobrze ułożonego psa, który na śmierć mógłby cię najwyżej zalizać.
Szukamy ideałów
Okrzyknęliśmy psy swoimi najlepszymi przyjaciółmi i oczekujemy od nich, że będą jak Lessie. I że okażą nam kosmiczną wdzięczność za to, że my, zwycięzcy wyścigu ewolucyjnego, oswoiliśmy je i przyjęliśmy pod swój dach. Twój ukochany czworołap burknął na twoje dziecko? O, nie! Bestia! Tak chętnie antropomorfizujemy nasze psy… Dlaczego więc tak trudno nam zrozumieć, że mają one swoje charaktery, obawy i rzeczy, których nie znoszą? Kiedy pies warczy lub gryzie, czujemy się przerażeni i w pewien sposób zdradzeni. Pozbywamy się go lub w najlepszym wypadku zaprowadzamy do specjalisty z przyklejoną łatką: „agresywny”. Tymczasem kiedy pojawia się agresja u psów, to każdy taki incydent można logicznie i racjonalnie wytłumaczyć. Fakt, że pies nie spełnił twoich oczekiwań, oznacza tyle, że ze strony człowieka w którymś momencie poszło coś nie tak.
Rasy agresywne w statystykach
Na pewno słyszałeś/-aś o urzędowym wykazie ras psów uznawanych za agresywne, wprowadzonym na mocy art. 10 ust. 3 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt. Hodowanie przedstawiciela jednej z tych jedenastu ras oznacza konieczność posiadania zezwolenia gminy. Jak łatwo się domyślić, to właśnie te psy są głównymi bohaterami statystyk. Sedno w tym, że ludzie uwielbiają podcierać się rzetelną wiedzą kynologiczną i wszystko w tej materii upraszczać. Dla nich każdy muskularny, krótkowłosy pies o szerokiej kufie to amstaff czy pitbull. Każdy większy, podpalany – to rottweiler. Pojawia się z tego tytułu spory problem, bo… przedstawiciele tych ras występują w statystykach dotyczących problemu, jakim jest agresja u psów, zbyt licznie w stosunku do ich rzeczywistej populacji. 5 faktycznych ras to dla wielu osób tylko jedna, więc nic dziwnego, że pitbulle czy „wilczury” robią w takich statystykach niechlubne kariery.
Jak często psy atakują ludzi?
Czas na konkretne statystyki, zamieszczone w książce przez O’Heare’a. Dotyczą one roku 1996 i zostały opublikowane przez Program Zapobiegania i Rejestracji Obrażeń Szpitali Kanadyjskich.
Pogryzienia stanowiły wówczas 1% wszystkich obrażeń doznanych z różnych przyczyn. Takie masz szanse na pogryzienie, a cała reszta to ryzyko spadnięcia ze schodów, doznania wypadku samochodowego czy na przykład udławienia się podczas obiadu.
Największej liczby pogryzień doświadczyły dzieci między 5. a 9. rokiem życia (28%). Dlaczego? Może dlatego, że tak młode osoby pozostawione samopas z psami nie rozumieją sygnałów ostrzegawczych, wysyłanych przez sfrustrowane zwierzęta. Wówczas agresja u psów jest trudna do uniknięcia. Może jeszcze dlatego, że dzieci wydają wysokotonowe, powtarzające się piski, które mogą psom przeszkadzać albo wyzwalać w nich instynkty łowieckie. To ci niespodzianka!
65,2% wypadków spowodowały zwierzęta należące do rodziny lub przyjaciół ofiar. Krótko mówiąc – bój się, jeśli za bardzo i nieodpowiedzialnie spoufalasz się z psem, dla którego jesteś obcą osobą.
Ataki następowały podczas zabawy (17,5%), karmienia (18,5%) lub drażnienia / karania (13,5%). Tylu przypadkom można by zapobiec, gdyby podejmować interakcję z psem w odpowiedni sposób…
Inna, ciekawa statystyka daje do myślenia w jeszcze jednej kwestii. Jakie psy atakowały ludzi ze śmiertelnym skutkiem dla tych drugich w 2002 roku? 25% przypadków to agresja psów trzymanych na łańcuchach, za 25% odpowiadają też zwierzęta biegające luzem na swoim terenie, a za 23% – czworonogi pozostające w domach. Nawiązując więc jeszcze do tego amstaffa, przed którym uciekasz na ulicy – twoja obawa ma zdecydowanie większą szansę się spełnić, jeśli niespodziewanie wtargniesz nieproszony/-a do jego domu.
Przyczyna zachowań agresywnych? Człowiek!
W książce znalazłam o wiele więcej takich przykładów, ale myślę, że te, które wybrałam, doskonale pokazują dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, w skali wszystkich zagrożeń, jakie czekają nas każdego dnia, pogryzienia przez psy są zdecydowanie marginalne (zwłaszcza przez nasze psy, jeśli zapewniamy im odpowiednią opiekę oraz socjalizację). Po drugie, przypadki te były jeszcze rzadsze, gdybyśmy byli bardziej odpowiedzialni, zapobiegawczy i szczerzy wobec samych siebie. Jeśli twój pies sprawia ci problemy – zrób rachunek sumienia. Jeśli można wyróżnić jakąś jedną przyczynę zachowań agresywnych u psów, to jest nią człowiek.