Smycz treningowa dla psa nie jest najwygodniejszym akcesorium na świecie. Plącze się, podcina nogi, obciera ręce i zahacza o każdą gałąź. W jakich sytuacjach ma sens i dlaczego, mimo że momentami ją przeklinam, zaczęłam jej używać z Farsą? Jaką smycz wybrać na początku i czym się kierować?

Do czego służy smycz treningowa?

Smycz treningowa (lub, jeśli ktoś woli, linka) to nic innego niż smycz o dłuższa niż klasyczna. Zazwyczaj w sklepach zoologicznych dostępne są długości 5, 10 i 15 metrów. Może mieć postać sznurka lub taśmy, najczęściej o szerokości około 2 centymetrów. Zwyczajowo wykonana jest z gumy, nylonu, ewentualnie z neoprenowym podszyciem. Jest polecana dla osób, które chcą dać psu możliwość „wybiegania się”, jednocześnie mając nad nim kontrolę, lecz nie jest to jej najważniejsza i podstawowa rola. To przede wszystkim narzędzie do pracy z czworołapami, które mają trudności z wracaniem na komendę. Pies na smyczy treningowej może oddalić się od przewodnika, jednocześnie ten może ćwiczyć przywoływanie bez narażania psa i otoczenia na niebezpieczeństwo.

Dla kogo smycz treningowa jest dobrym rozwiązaniem?

Powiedziałabym złośliwie, że dla lwiej części opiekunów, którzy z brawurą puszczają swoje „idealne” psie dzieci samopas. Dzisiaj pierwszy raz skorzystałam ze smyczy treningowej z Farsą. Postawiłyśmy na nylonową smycz AniOne o długości 5 metrów (choć gumowa jest dla mnie wygodniejsza, to dla Farsy wydaje mi się na razie za ciężka i czeka, aż mała nabierze masy). Mój szczeniaczek ma bowiem tendencje do przestraszania się nagłych, głośnych dźwięków i paru innych rzeczy. Chcę oczywiście, żeby w przyszłości Farsa potrafiła się mnie pilnować bez smyczy, natomiast szczytem bezmyślności byłoby z mojej strony wypuszczanie jej w parku bez kontroli. Chodzenie bez smyczy szlifujemy póki co w pracy, gdzie przestrzeń jest względnie ograniczona. Natomiast nie chcę wiedzieć, co by było, gdybym zrezygnowała ze smyczy na parkowej polance, gdzie biega luzem mnóstwo obcych, niekoniecznie ułożonych psów. Farsa – po odkryciu, że ma do dyspozycji 5 metrów swobody z zachwytem eksplorowała otoczenie, a ja mogłam z nią bez obaw utrwalać komendy i uczyć wracania do mnie.

smycz treningowa

W pewnym momencie podbiegł do nas celebrujący wolność, średniowiększy kundelek. Kulturalnie przywitał się z Farsą. Po chwili pojawił się jego opiekun, rozczulając się nad małością mojego psa. Dorosły psi kolega ni stąd, ni zowąd burknął na Farsę i kłapnął na nią zębami. Pan ryknął: „co ty wyprawiasz?!”, a pies w odpowiedzi zaczął wiać przed siebie. Pan krzyknął do nas na odchodne: „sorry!” i popędził za czworołapem, który nie miał najmniejszego zamiaru wracać.

Zawsze mnie zastanawia, skąd w takich psiarzach tyle odwagi. Zazwyczaj nie są zaskoczeni, że ich Toffik wdał się w awanturę z pobratymcem spotkanym w parku i że trzeba go gonić z wrzaskiem albo czym prędzej capnąć pod pachę. Mimo to naprawdę rzadko widuję takie psy na linkach treningowych. W zasadzie… prawie nigdy. Co więcej, mam wrażenie, że dla niejednej osoby takie narzędzie to jakiś dziwny i niezrozumiały dla mnie wstyd. Pamiętam, jak raz w parku spacerowałam na 10-metrowej smyczy z Sarą. To było dosłownie parę dni po jej adopcji. Wyobraźnia nie pozwoliła mi puścić dopiero co poznanego psa samopas, więc Sara kąpała się wtedy w parkowym stawie z takim ograniczeniem. W pewnym momencie jakiś janusz kynologii krzyknął w naszą stronę: „pani go puści, pies potrzebuje wolności, a nie tylko na smyczy”. Oh my god, co ja bym zrobiła bez tej odkrywczej i głębokiej porady! Serio, to nie jest żaden wstyd, że zabezpieczasz w odpowiedzialny sposób swojego psa. Wstydem jest niepracowanie z nim i gonienie go z „kurwami” na ustach po całym parku.

Jaką smycz treningową wybrać?

Jeśli chodzi o długość smyczy treningowej, myślę, że nie warto na start porywać się na najdłuższe warianty. 5 metrów wydaje mi się odpowiednie dla początkujących osób oraz dla małych i średnich psów. 10 metrów dobrze sprawdzi się w przypadku zwierząt większych i bardziej rozbieganych. 15 metrów polecam tylko osobom, które najpierw nauczą się pracować na krótszych wariantach. Używanie tego narzędzia bywa bowiem kłopotliwe i mało wygodne, ale o tym za chwilę.

smycz treningowa

Jaki materiał jest najlepszy? Zdecydowanie jednolity. Jeśli nylon, to tylko nylon (ew. z neoprenową rączką dla wygody). Jeśli guma, to wyłącznie ona. Ucz się na moich błędach i nie celuj w nylon z gumowymi paskami! Wprawdzie taką smycz łatwo umyć, ale nie jest to warte bólu, jaki sobie jakiś czas temu zafundowałam… Wyprowadzałam w schronisku dość masywną, owczarkowatą sukę, która w pewnym momencie spłoszyła się na widok rowerzysty. Cienkie gumowe paski na smyczy rozorały mi całą dłoń i wylądowałam na L4. Już zwykły nylon potrafi boleśnie obetrzeć skórę, a gumowe obszycie zadziałało jak nóż. Nie polecam!

Jak używać smyczy treningowej?

Jeśli masz silnego psa lub po prostu delikatne dłonie – koniecznie używaj rękawiczek, choćby rowerowych. Nie skończysz wtedy tak jak ja! Na początku rozwiń smycz tylko częściowo. Przyzwyczaj się do tego, że masz więcej do ogarnięcia. Daj też chwilę samemu psu, który na początku może być zaskoczony możliwością oddalenia się. Stopniowo rozwijaj linkę. Jeśli masz taką, która nie ma rączki, pamiętaj o zawinięciu końcówki na dłoni. Unikaj spacerowania między drzewami i krzewami, w które łatwo możesz się zaplątać. Jeśli twój pies porusza się dość powoli, możesz pokusić się po czasie o rzucenie końcówki smyczy na ziemię. W razie potrzeby w każdej chwili możesz ją przydeptać (choć tego też nie polecam, jeśli twój pies jest bardzo silny i mógłby cię w ten sposób przewrócić). Gdy zwierzak biega bądź aportuje na długiej smyczy, bacznie się rozglądaj, aby nie podciął nią ciebie lub jakiegoś przechodnia / rowerzysty. Kiedyś z Sarą zafundowałyśmy w ten sposób Werce niemiły upadek.

Pamiętaj, że choć smycz treningowa jest wygodnym rozwiązaniem, nie należy jej traktować jako cudowny środek na problemy z przywoływaniem do siebie psa. Nie dokładaj do niej kolczatki ani obroży zaciskowych. Najbezpieczniejsze i najwygodniejsze będą do niej szelki typu guard. Smycz treningowa to przejściowy środek, który w bezpiecznych warunkach ma pomóc ci przepracować z psem kwestię „pilnowania się” opiekuna. Bo żadne akcesorium nie zamiecie pod dywan problemów, które najzwyczajniej w świecie jako przewodnik / przewodniczka psa musisz rozwiązać.

Czy masz jakieś doświadczenia ze smyczą treningową? Jeśli tak – podziel się nimi w komentarzu!

5 komentarzy

  1. avatar

    U nas dobrze się sprawdza smycz treningowa, ale oczywiście moja rodzina narzeka, że to tylko zwykła smycz 😀 Tego nie przegadasz 🙂

  2. avatar
    Sylvia says:

    Ja mam pytanie, dla czego po prostu nie użyć zwykłej dużo wygodniejszej flexi?

    1. avatar
      Milena says:

      Wygoda to kryterium mocno indywidualne. 🙂 Ja lubię smycz automatyczną w niektórych przypadkach, ale linka ma dla mnie tę przewagę, że mogę wypuścić ją z rąk, aby swobodnie ciągnęła się za psem – nie muszę przez cały spacer dzierżyć dość ciężkiej rączki, mam wolne ręce. Dodatkowo gdy pies rozpędzi się na flexi, kończy się to nieprzyjemnym szarpnięciem, które może wywołać u co wrażliwszych osobników nieprzyjemne skojarzenia. Linkę zaś przydeptuję WYŁĄCZNIE w awaryjnych sytuacjach. Co kto lubi, byle używać z głową 🙂

  3. avatar
    Iwona says:

    Dobre uwagi 🙂 A ja od „zawsze” czyli już kilkadziesiąt lat, wychowuję swoje psy na psy pokojowo nastawione, a, aby wracały do mnie na komendę, mam zawsze ten sam podstępny sposób- smakołyki, ale- nie suche kulki karmy „tej co zawsze”, tylko cos, co rzeczywiście pies uwielbia. Nigdy nie zdarzyło się, żeby mój pies napadał na inne psy, czy ludzi. Ale- bywało odwrotnie, nawet, gdy moje były na smyczy. Ostatnio na mojego psa na smyczy napadła z zębami suka 3x większa, też (niestety) na smyczy. „Pańcia” widac było, że nie potrafiła i tak zapanować nad swoją pupilką. Czasem wina jest wyłacznie po stronie człowieka, a nie smyczy, ani tym bardziej pieska.
    Dlatego ważne, aby w internecie można było częściej czytać takie jak tu porady 🙂

  4. avatar

    Cześć! Linka treningowa dla psa marki Biothane, którą zakupiliśmy, była strzałem w 10! Nigdy więcej flexi, pies ciągnął tak, że spacery były mordęgą, a nie przyjemnością. Teraz całkowicie się to zmieniło 🙂 Może i uwas wystarczy taka zmiana?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *