Coraz więcej trenerów i behawiorystów zaleca spacery dekompresyjne jako wsparcie w pracy z psami, szczególnie lękowymi i reaktywnymi. Definicja jest prosta, a korzyści z praktykowania tego narzędzia – ogromne. Na czym polega spacer dekompresyjny i jak może pomóc twojemu psu i tobie?

Autorką terminu “decompression walk” jest Sarah Stremming. Rozumie przez niego spacer, podczas którego pies ma swobodę ruchów w naturze. Tłumacząc to dosłownie z języka angielskiego, można mieć jeszcze wątpliwości co do praktycznego znaczenia. Jest ono jednak prostsze niż się wydaje.

Codzienne spacery to nie zawsze przyjemność dla psa

Z perspektywy większości opiekunów spacer to ukochany moment dnia ich psów. Nie widzą oni jednak, że zwierzak poza domem musi się mierzyć z mnóstwem sytuacji (bodźców), które powodują u niego stres. Oczywiście najtrudniej mają zwierzęta lękowe i reaktywne, dla których wyzwaniem emocjonalnym może być przechodzień, inny pies, rower, samochód, podmuch wiatru czy kosz na śmieci.

Komendy, zakazy, nakazy…

Idę z Farsą do parku. Po drodze zwracam jej uwagę na luźną smycz. Każę jej usiąść przed przejściem dla pieszych. Wymagam skupienia i spokoju, kiedy mijamy innego psa. W parku puszczam ją luzem, ale co jakiś czas ją odwołuję. Niby spaceruje, biega, węszy, ale wie, że w każdej chwili coś może się wydarzyć i że musi się “pilnować”. Nawet stosując wszystkie z moich zasad udanego spaceru, czuję, że to nie jest na 100%. Brak w tym psiej swobody i naturalności.

Monotematycy i pięciominutowcy

Ci pierwsi robią każdego dnia przez długie lata tę samą trasę po parku lub osiedlu, a pies zna doskonale zapach każdej mijanej tamtędy kępy trawy. Drugich poznasz, gdy pójdziesz do psiego parku. Spędź w nim godzinę i policz, ilu opiekunów wpadnie w tym czasie ze swoimi psami tylko po to, by od razu z nimi wyjść. To jest aż niewiarygodne, że komuś chce się tam człapać, odpinać psu smycz i zapinać ją z powrotem, zanim zdążysz powiedzieć: Nova Scotia duck tolling retriever.

spacer dekompresyjny

Dwa rodzaje zmęczenia

Wciąż ma się dobrze błędne przekonanie, że jakikolwiek wysiłek fizyczny wystarczy, aby zaspokoić zwierzęce potrzeby. Wyobraź sobie dwa scenariusze swojego dnia.

W pierwszym z nich wstajesz o godzinie 5., robisz sobie kanapki i jedziesz w góry. Pokonujesz kilkanaście kilometrów po kamienistym, a momentami błotnistym i stromym szlaku. Po powrocie do domu jesteś całkowicie wyczerpany/a i idziesz spać jak dziecko. Czujesz się zadowolony/a i wyciszony/a.

Druga opcja jest taka, że wstajesz również o 5., z ogromną walizką czekasz w deszczu na spóźnioną już taksówkę, pędzisz w stresie z parkingu na lotnisko, żeby zdążyć na odprawę. Po długim locie musisz się przedrzeć w obcym kraju przez miasto i dotrzeć do hotelu. Po takim dniu również padasz jak mucha, ale twój sen jest ciężki i niespokojny. Stres daje ci się mocno we znaki.

Teoretycznie w obu tych sytuacjach czujesz się zmęczony/a, ale tylko w pierwszej jest to zmęczenie dobre, pozytywne, przyjemne. Takiego rodzaju powinien doświadczać jak najczęściej twój pies, aby wieść spokojne, szczęśliwe życie. Niestety nie gwarantują go spacery, na których zwierzę nieustannie coś musi i jest bombardowane problematycznymi bodźcami. Szumiące i trąbiące samochody, tłum ludzi na przejściu dla pieszych, szczekający po drugiej stronie ulicy pies, czmychający przez ogrodzenia kot… A do tego smycz, nie zawsze wisząca na psie luźno. To wszystko może bardzo obciążać psi umysł.

Spacer dekompresyjny jak reset

A teraz druga możliwość: pies w obroży lub wygodnych szelkach, ale bez smyczy. Otwarta, bezludna, bezsamochodowa, bezpsia przestrzeń. Drzewa, trawa, delikatne podmuchy wiatru. Polecenia i zakazy człowieka ograniczone do absolutnego minimum niezbędnego do zapewnienia psu bezpieczeństwa. Rozluźnione mięśnie, nos przy ziemi, skoki do wody i pływanie, tarzanie się po trawie i swobodny trucht. To właśnie spacer dekompresyjny. Jest w psiej głowie czymś jak wyjazd w Bieszczady. Ma on dać psu możliwość bycia sobą, reagowania na bodźce nie tak, jak my tego oczekujemy, lecz tak, jak jest to dla niego naturalne.

spacer dekompresyjny

Jakie korzyści przynosi spacer dekompresyjny?

Spacer dekompresyjny to pod względem płynących korzyści najprostsza forma pracy nad tak zwanymi zachowaniami niepożądanymi. W gruncie rzeczy puszczasz psa i… nic nie robisz. 😉 Po prostu obserwujesz. Czerpiesz w ten sposób informacje na temat tego, co ogólnie nazywamy charakterem psa. Uczysz się, w jaki sposób twój zwierzak doświadcza otaczającego świata, co jest dla niego przyjemne i naturalnie motywujące, a czego unika i w jaki sposób obchodzi napotykane przeszkody. Co ci to daje? Możesz to potem przenieść na codzienną pracę z psem. Dowiadujesz się bowiem, co robi z bodźcami twój pies, kiedy ich natężenie nie jest przesadnie duże i kiedy nie podejmujesz decyzji za niego. Może się okazać, że repertuar środków prewencyjnych, które stosujesz na co dzień, jest w obecnej formie zbędny albo po prostu sprzeczny z tym, jak twój pies widzi świat.

Poza tym, mówiąc kolokwialnie, każdy potrzebuje czasem odmóżdżenia, resetu, naładowania baterii, odskoczni. Zwał, jak zwał. Chodzi po prostu o to, abyś dawał/a jak najczęściej swojemu psu możliwość uwalniania się od miejskiej przestrzeni, której główną cechą jest zadużowszystkiego.

Jak zorganizować spacer dekompresyjny z psem?

Odpowiednie przygotowanie

Najlepiej, aby twój pies spacerował bez smyczy. Ze względów bezpieczeństwa dobrze, aby miał wygodną obrożę albo odpowiednie szelki (typu guard), które nie krępują ruchów łopatek. Jeśli nie macie jeszcze wypracowanej komendy przywołania albo wiesz, że twój pies ma niepohamowany instynkt łowiecki i zaginie bez wieści, gdy złapie wyjątkowy trop lub zobaczy sarnę, to asekuruj się smyczą treningową w połączeniu z szelkami. Weź też przysmaki, jeśli twój pies jest wyjątkowo spięty i trudno mu od razu wyluzować i węszyć. Rzucając kąski w trawę, może zdołasz go zachęcić do używania nosa przy ziemi.

Wybór miejsca

Ja preferuję na spacery dekompresyjne (swoją drogą przez dłuższy czas nie wiedziałam, że to, co robię, ma nazwę i że mogę z tego czerpać jeszcze więcej korzyści) na terenach polnych i podleśnych. Wybieram dni pozaweekendowe i godziny, w których mam prawie zerowe szanse na spotkania z ludźmi i ich psami. Wynika to z tego, że Farsa najgorzej znosi obecność obcych psów oraz zbyt duży ruch uliczny i związany z nim hałas. Na odludziach może poświęcić całą swoją energię na szalone sprinty i węszenie, realizowane na zmianę. 🙂

Pamiętaj jednak, że ile psów, tyle potrzeb. Może się okazać, że dla twojego czworołapa miejsce przepełnione zapachami dzikich zwierząt wcale nie będzie strefą chilloutu. Być może idealny okaże się dla niego pusty park o poranku.

spacer dekompresyjny
Krowy na wypasie, czyli cała polana do dyspozycji psich nosów 🙂

Razem czy w grupie?

Jeśli masz więcej niż jednego psa lub preferujesz spacery ze znajomymi i ich pupilami, to nie ma problemu. Pamiętaj tylko o tym, żeby żaden psiak nie był spięty z powodu obecności drugiego. Powinni to więc być starzy, dobrzy psi znajomi, którzy czują się w swoim towarzystwie swobodnie. Na takich grupowych spacerach możesz przy okazji poznać strategie funkcjonowania swojego psa w grupie pobratymców, ale jeśli chodzi o spacer dekompresyjny, powinno to być tylko dodatkiem. Ile psów, tyle spojrzeń na świat! Obserwując więc wnikliwie kilka psów, poznajesz ich indywidualne cechy i różnice między nimi.

Spacer dekompresyjny to sposób na poprawienie twojej relacji z psem

I tym razem nie chodzi mi o samą naukę mowy ciała psa i jego strategii radzenia sobie z napotykanymi bodźcami. Jeśli na co dzień wychodzisz z pupilem i wiesz, że musisz mieć się na baczności, to czerpiesz z tych spacerów znikomą przyjemność. Zapewne cały czas rozglądasz się zapobiegawczo, czy nie zbliża się do was pies albo inny bodziec, który może wprawić twojego przyjaciela w stres.

Spacer dekompresyjny to okazja, również dla ciebie, aby być tu i teraz, zwolnić tempo i czerpać przyjemność z patrzenia na odprężonego psa, który jest w stu procentach naturalny. To okazja do obcowania z naturą i poznania w okolicy pięknych miejsc, o których nie miałeś/aś pojęcia. Dzięki temu czas spędzany z psem nie kojarzy ci się tylko z obowiązkami i koniecznością nieustannego doskonalenia jego zachowań. Możecie po prostu być ze sobą i czuć się dobrze. Czego chcieć więcej?

7 komentarzy

  1. avatar
    Ela says:

    Niestety w moim miejscu zamieszkania trudno o taki teren !
    Ale będąc teraz parę dni w Karpaczu taka swoboda właśnie miała miejsce !
    Cudownie było popatrzeć jak moja dwuletnia energiczna Mija biega sobie bez stresu ,jak jej psi nos węszy ,jak przybiega do mnie i męża po zabawkę !
    Dla mojej duszy taki widok to też balsam .
    Dziękuję za piękny i pomocny tekst.
    Pozdrawiam
    Ela

    1. avatar
      Milena says:

      Jeśli mieszkacie w dużym mieście, to polecam podpytać na lokalnej grupie psiarzy na Facebooku o takie dzikie tereny spacerowe, np. na przedmieściach, zawsze coś się znajdzie. 🙂
      Miło czytać, że mieliście takie odczucia ze swoją suczką!
      Pozdrawiamy również

  2. avatar
    charlie says:

    jeśli pies łapie tropy i nie mam pewności czy go odwołam i używam linki — to co robić w momencie gdy złapie trop dzikiego zwierzaka faktycznie? mam z nim lecieć za tym zapachem czy jednak odwoływać?

    1. avatar
      Milena says:

      Coby nie psuć sobie przywołania, lepiej iść za nim. Dobra praktyka jest taka, że nie prosimy psa o coś, gdy wiemy, że sobie z tym nie poradzi (wiadomo, czasem to niemożliwe, ale często da się to stosować, zwłaszcza w kontekście przywołania). Pies na fali tropu często nie jest w stanie nas usłyszeć, cały fokus jest na niuchawce. U nas jest tak, że coraz częściej udaje mi się wyłapać ten moment sekundę przed tym, jak Farsa wyłączy inne zmysły podczas węszenia i to wtedy ją odwołuję – bo wtedy mam 95% szans. 🙂

  3. avatar
    Marcelina Rozmus-Prinz says:

    Cześć, mam pytanie, mamy reaktywną suczkę i dużo z nią pracujemy. Jest nauczona potrzebnych komend. No i codziennie ja lub mąż jeździmy z naszym weimarem do lasu na takie swobodne spacery bo w mieście lub okolicach domu nie ma opcji na taki luzik. Niestety nasza Honey podczas takiego fikania w lesie lub wysokiej trawie dostaje takiego szału, że poluje na nas. Na mnie częściej oczywiście niż na mężą (dużego faceta). No i niby dekompresja, niby luzik, relaks a jednak odpala się i rzuca się z kłami tak mocno, że potrafi zawisnąć z zębami wbitymi w moje ramię. Jest to przykre, żal przepełnia moje serce że trafiła nam się AKURAT taka charakterna suczka, mimo że hodowczyni twierdzi że to nie możliwe, że żadne z miotu takie nie jest. Ryczeć się chce. Tak strasznie kochamy tego psa ale ta miłość jest okropnie trudna.

    1. avatar
      Milena says:

      Hej! Trudno tutaj radzić, nie znając Was “na żywo”. Koniecznie skonsultujcie się z jakimś sensownym behawiorystą. Mój Aplauz, gdy dojrzewał, gryzł mnie i robił mi pokaźne krwiaki, gdy przebodźcowywała go wysoka trawa lub woda albo gdy spacer był za długi / za trudny. Powodów może być więc kilka i kiedy je ustalicie, możecie moderować spacery i metody tak, żeby sobie z tym poradzić. Trzymam kciuki!

  4. avatar
    Agata Ju. says:

    W tym roku na wsi, na działce, byłam sama z psem dwa tygodnie i take spacery o jakich tu mowa były genialną rzeczą! Takie po prostu, wspólne, włóczenie się po pustych łąkach i lasach okolicznych, bieganie nad rzeką..! Miodzio. Jedna rzecz tylko trochę popsuła mi nastrój – mianowicie fakt, że moja piesa rzuciła się z wielkim szczekaniem na grupkę ludzi, innych letników, którzy przyszli popatrzeć na rzekę – nie stwarzali żadnego zagrożenia, nie zachowywali się głośno czy gwałtownie, po prostu sobie stali a ona wyczuła ich z dużej odległości i puściła się pędem zeby ich okrzyczeć i przestraszyć, po czym pobiegła dalej do domu a ja oczywiście postresowana najadłam się wstydu. 😉 Po co jej to było?! Zastanawiałam się czy mogło być tak ze błędnie wzięla ich za “intruzów na naszym terenie” – zwykle to miejsce było kompletnie puste i byltsmy tam tylko my, a Ci ludzie nagle po “pustym” tygodniu pojawili się jak przysłowiowy Filip z konopi a Luśka zgłupiała… Ale kto to tam wie..!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *