Idąc za wynikami Waszego niedawnego głosowania na Instagramie – dziś przedstawię i porównam trzy modele szelek, których używam u Farsy. Idealnych szelek szukałam ponad rok i przeszłyśmy przez różne modele. Dużo wydanej kasy i nieudanych eksperymentów za nami, więc mam nadzieję, że ten wpis niektórym z Was tego zaoszczędzi!

Nie byłam pewna, czy idealne szelki dla psa lękliwego i aktywnego istnieją

Słowem wstępu – mam bardzo duże wymagania wobec akcesorium, jakim są szelki dla psa. To codziennie „gacie” Farsy. Obroży używamy na szybkie sikupy i spacery, na których dreptamy całkowicie bez smyczy. A to za sprawą dwóch cech mojej psicy, o których wspomnę w tym tekście jeszcze z tysiąc razy: lękliwości oraz nietypowej sylwetki. W emocjach Farsa potrafiła w obroży się niemalże udusić (jeśli obroża była półzaciskowa) albo z niej wyjść w panice (jeśli półzaciskiem nie była). I choć teraz ciągnięcie na smyczy i ataki paniki są bez porównania rzadsze, to u nas w ostatecznym rozrachunku szelki są bezpieczniejsze i wygodniejsze. Nie kwestionuję argumentów teamu „obroża”, bo w nim też troszkę jestem, ale jak to można skwitować każdy tego typu problem – zależy od psa!

Problem był jednak w tym, że z kolejnych testowanych modeli szelek nie byłam zadowolona albo ja, albo Farsa. Zawsze coś się przekręcało, z czegoś wychodziła, któreś ją podduszały, inne obcierały, a jeszcze jedne nie wytrzymywały jakościowo codziennych kąpieli w piachu i błocie. Kto widział Farsę na żywo w jej dorosłym stadium, ten mi świadkiem (i rzekła to też psia fizjo oraz paru wetów) – ten pies ukradł sylwetkę jakiemuś whippetowi. Bardzo wąski mostek, a jednocześnie pełna, duża klatka piersiowa. Pies o takiej sylwetce z klasycznych szelek jest w stanie wyjść w pół sekundy. Zwłaszcza lękliwy pies w trybie ucieczki. I w kwestii tego ostatniego nie uznaję kompromisów. Szelki, z których Farsa wyszła chociaż raz, trafiły do szuflady i na OLX-a. Do tego delikatna skóra pokryta króciutką i kiepsko chroniącą psa sierścią. I jej tryb dzika na spacerach w polach i lasach. Jednym, a właściwie dwoma słowami podsumowując – przypadek beznadziejny!

Jakie cechy mają dla mnie szelki idealne?

  • pies nie jest w stanie z nich wyjść
  • nie uciskają klatki piersiowej
  • nie przekręcają się
  • nie wżynają się w pachy
  • są uszyte z wysokiej jakości taśm oraz materiałów łączących
  • można je prać w pralce bez ubytku na ich jakości
  • mają choć częściową odporność na wodę i brud
  • szybko schną
  • są podszyte neoprenem bądź siatką dystansową
  • nie rozregulowują się

Szelki antyucieczkowe Mundo Galgo PREMIUM

szelki dla psa lękliwego mundo galgo

Jak wspomniałam, jeśli chodzi o szelki dla psa lękliwego (ale chyba w ogóle – każdego psa) nie ma dla mnie nic ważniejszego niż bezpieczeństwo. I jest tylko jeden model, do którego mam pełne zaufanie – są to szelki antyucieczkowe marki Mundo Galgo – model PREMIUM.

Szelki antyucieczkowe to nic innego niż guardy z dodatkową obręczą, która siedzi na dalszym, najwęższym punkcie klatki piersiowej. Dzięki temu, gdy pies zrobi „cofkę”, aby uwolnić się z szelek, trzecia obręcz go zahamuje. Kupiłam je dzień po tym, jak Farsa wylazła ze „zwykłych” szelek na środku ulicy, przez którą przechodziłyśmy. Nie chciałam więcej stanów przedzawałowych ani ryzyka, że mój pies straci życie przez źle dobrane akcesorium.

Mundo Galgo robi akcesoria głównie dla psów w typie chartów, ale szelki są szyte indywidualnie na miarę, dlatego z powodzeniem można ubrać też w mundowe antyucieczki mniej charciego niż Farsa kundla. I tu też zdanie mam stanowcze – nie kupiłabym gotowych szelek antyucieczkowych w zoologu. Serio, galgosy były pierwszymi szelkami, które założyłam na Farsę i nie mogłam przestać się zachwycać, jak idealnie siedzą na jej ciele – zgodność co do centymetra! A właśnie ona jest gwarantem, że ten model spełni swoją funkcję. Dlatego tu nie ma miejsca na kompromisy, a gotowiec to niestety zazwyczaj pewne ryzyko. Szczególnie, że producentów, którzy szyją w Polsce antyucieczki z pełnym zrozumieniem ich działania, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki.

Nasze galgosy mają szerokość taśmy 30 mm. Są wykonane z taśmy nylonowej i podszyte z każdej strony softshellem. Ten drugi jest miękki i na deszczu czy w mokrej trawie dobrze izoluje wilgoć. Niestety wymięka, kiedy dzik zwany Farsą postanawia popływać. Prawdę mówiąc, liczyłam też, że szele będą szybciej schnąć, a po praniu potrzebują parę godzin na suszarce. Tym niemniej doceniam fakt, że mogę je beztrosko wrzucać do pralki i w żaden sposób na tym nie cierpią. Dodatkowym plusem softshellowego podszycia jest fakt, że zmniejsza ono ryzyko rozregulowania się szelek (co nam się zdarzało w niektórych modelach).

Coś, co kocham w nich szczególnie – leżą bardzo stabilnie. Odpowiednio wyregulowane, nie przekręcają się nawet, kiedy awaryjnie muszę pociągnąć Farsę na smyczy czy kiedy ciągnie się przypięta do nich linka. Jedyne co, dolny pas układa się delikatnie bardziej po jednej stronie klatki piersiowej. Przy tej sylwetce i tak skonstruowanych szelkach nie da się tego uniknąć, ale w niczym to nie przeszkadza. U psów, które nie są chartami ani ich podróbkami, taki problem z pewnością się nie pojawia.

Model ten jest też bezuciskowy – jako jedyny w ofercie producenta nie ma na piersi metalowego kółka, dzięki czemu da się zauważyć, że pies mniej się krztusi podczas silnego pociągnięcia.

Szelki antyucieczkowe od Mundo Galgo zdały najważniejszy test – panikę Farsy w poczekalni weterynaryjnej. Obolała, krwawiąca i poddenerwowana moimi emocjami (bo miałyśmy na warsztacie rozwalone ucho, bryzgające chorą ilością krwi od kilkunastu godzin), robiła cofkę za cofką, próbowała wyjść z szelek na różne sposoby i nie udało jej się to. Nie ma dla mnie lepszego potwierdzenia, że to najbezpieczniejsze szelki, na jakie trafiłam.

Zalety

  • są bardzo bezpieczne – nie rozregulowują się
  • stabilne – nie przesuwają się na boki
  • bezuciskowe – nie podduszają, gdy pies ciągnie
  • wygodne – miękki softshell ogranicza obcieranie
  • szyte na miarę

Wady

  • ciężkie – nity i softshell swoje ważą, dlatego dla małego psa lepiej wybrać węższą taśmę
  • średnio odporne na brud – podszycie mocno zbiera błotne plamy
  • długo schną po praniu

Szelki sportowe Chude Lata

To nasz ostatni nabytek i końcowy przystanek w poszukiwaniach szelek. Galgosy są dla nas idealne na spacery miejskie i smyczowe. Jednak ich ciężar i fakt, jak ich dużo na psie, sprawia, że średnio mi się widziały na wycieczki w góry, na których Farsa jest w trybie ciągnięcia, na intensywne spacery i aktywne treningi, gdzie na równi z bezpieczeństwem potrzeba swobody i wygody. Ponieważ potraktowanie Farsy jak charta było dobrym pomysłem przy zakupie antyucieczek, zrobiłam to ponownie i postanowiłam spróbować z modelem sportowym, stworzonym przez inną markę dedykowaną chudym pieskom.

Co je wyróżnia na tle konkurencji? Wielu producentów rezygnuje z regulacji przedniej obręczy, aby szelki były lżejsze. Przerobiłam już z Farszem jeden taki model. Mimo wielu wcześniejszych pomiarów oraz późniejszych poprawek szelki odstawały od ciała, gdy pies był w ruchu. A po drugie – czysto pragmatycznie – ubieram Farsę, kiedy temperatura spada poniżej 5 stopni, dlatego regulacja na obu obręczach to przy tym psie must have.

Szelki sportowe od Chudych Lat (Chudego, co Lata?) na przodzie układają się trochę na krzyż. To znaczy, że pas między łapami rozchodzi się na dwie strony – okala klatkę piersiową. Służy to po pierwsze temu, żeby pas nie ciągnął ani nie krępował psa w trybie pracy (np. gdy Farsa ciągnie mnie w górach), a po drugie – u nas rozwiązuje to problem (w zasadzie problem wyłącznie natury estetycznej), który mamy w galgosach, bo paski leżą na klacie stabilnie i zapobiegają przekręcaniu się szelek na boki. Stabilizacja i wygoda są tu naprawdę na 5+!

Na górze mamy rączkę, którą bardzo sobie cenię na bezsmyczowych spacerach, gdy czasem trzeba awaryjnie przytrzymać kundliszcze. Jednak mogłaby być ona zdecydowanie mniejsza (dla nas!). Koleżanka słusznie mi zwróciła uwagę na to, że tak wielka odstająca pętelka może łatwo zaczepić się o gałąź. Niemniej nam się to jeszcze nie zdarzyło, nawet na leśnym spacerze.

Szelki leżą też dalej niż standardowe guardy i jest to ich istotna cecha, bo osadzając się w węższym punkcie klatki piersiowej, pełnią trochę rolę antyucieczek. Nie wiem, czy w tę rolę wierzę w 100%, bo jeszcze nie miałyśmy próby wyjścia z tych szelek, ale przy szarpnięciach na smyczy nie zauważyłam, żeby cokolwiek jeździło czy się przesuwało. A dodatkowo obręcz osadzona dalej to gwarancja nieobtartych pach!

Superfajna rzecz – waga szelek! Piórkowa! Są jak 1/3 ciężaru galgosów. Podejrzewam, że pies czuje się w nich niemal, jakby ich wcale na sobie nie miał. Taśma jest cienka i mimo że zamówiłam wersję podszytą neoprenem, waży naprawdę tyle co nic. Na kilkunastokilometrowym spacerze na górskim szlaku czy podczas przeszukiwania terenu (czy to bo aporty, czy to nosework) to nieoceniona zaleta.

A, no i taśma jest określana przez producenta jako wodoodporna. Farsa jeszcze nie pływała w tych szelkach, ale czyściłam je ręcznie z błota ciepłą wodą i wyschły błyskawicznie.

Zalety

  • ultralekkie – w pracy są dla psa jak druga, cieniutka skóra
  • mają regulowaną przednią i tylną obręcz
  • łatwo je wyczyścić
  • posiadają rączkę
  • nie przekręcają się
  • mogą pełnić funkcję szelek antyucieczkowych
  • szyte na miarę

Wady

  • na początku dość sztywne
  • bardzo duża rączka
  • dodatkowo płatne podszycie neoprenowe jest cieniutkie i nie na wszystkich taśmach
  • trudno dokonać pomiarów (ja mój wariant wysyłałam do skrócenia)

Szelki Dogventure PRO Slim Design

Wahałam się, czy umieszczać PRO-Slimy obok dwóch powyższych modeli, bo finalnie przy sylwetce Farsy nie zdały egzaminu na 100%, ale są to szelki naprawdę dobre i polecam je osobom, które mają psiaki o normalnej budowie, więc należy się temu akcesorium słów kilka!

Truelovy znamy wszyscy. Są to szelki, które nosi mnóstwo psów. Ludzie kochają je za ich solidne wykonanie, wszechstronność oraz stabilność. Sama mierzyłam taki model na Farsie kilka razy i zawsze wyglądała w nich jak smutny komandos. Krępowały jej ruchy na tym nieszczęsnym mostku o szerokości przecinka. Dlatego oczy mi rozbłysły jak retrieverowi na widok rzeki, gdy odkryłam, że Dogventure robi takie szelki w wersji dla chudych piesków. Zamiast zabudowanego przodu mamy bowiem tylko pas, za to góra ma wszystkie swoje najlepsze cechy. A lepsze od chińskich gotowców są w tym, że mają piękne wzory i kolory!

Oczywiście ten model również się ani trochę nie przekręca. Nie zauważyłam też, żeby krępował ruchy. Niestety jednak nie jest bezuciskowy i przy gabarycie Farsy przeszkadzajką było ogromne kółko, które łączy obręcz szyjną z pasem dolnym. Przy mocnym ciągnięciu miałam wrażenie, że pies mi się za chwilę udusi, dlatego w takich przypadkach jestem zmuszona odradzić zakup. No i drugi (dla nas) minus. Cała konstrukcja jest dość krótka i jest to chyba cecha gatunkowa tego typu modeli. Dobrze wyregulowane, nie obcierają Farszowych pach, ale wiecie, leżą 2 cm od nich, a ja bym chciała, żeby leżały tak chociaż z 4 dalej! Bo jak pies mi się zaprze w panice i go niechcący pociągnę, to taśma może jego łyse z natury pachy skrzywdzić.

Plus to na pewno jakość materiałów! Uh, ten górny panel i dolny pas to złoto! Są wykonane z materiału, który za nic miał moje bezlitośnie mocne szorowanie ostrą szczotką, aby pozbyć się odoru gówna, w którym wytarzała się łaciata. Po prawie roku nie widzę strat w wyglądzie, a był czas, że prałam je i szorowałam codziennie. Taśma drukowana też ma się dobrze, aczkolwiek pojawiły się na niej meszki po praniu w pralce.

Szele mają też gruuube kółko na smycz. Naprawdę grube. Tak grube, że za grube na małe karabińczyki, bo irytująco często mi się o to kółko zahaczały. Dlatego tu koniecznie karabińczyk smyczy musi być duży. Uznaję mimo tego rozmiar kółka bardziej za plus niż minus, bo wątpię, żeby pękło.

Ciekawym rozwiązaniem jest też siatka dystansowa użyta w dolnym pasie, pod górnym panelem oraz pod rączką. Jest mięciutka i solidna. Czas, brud, kąpiel ani szczotka jej nie zmieniają ani trochę. Jedyne co… do szaleństwa kocha ona zbierać kłaczki i nie sposób ich wyskubać. Zbierają się na niej w ilości kosmicznej i wiem, że niektórym mogłoby to przeszkadzać. Ja jednak wychodzę z założenia, że obecność kłaczków z psa na szelkach dla psa to problem z rodzaju tych pierwszego świata.

Zalety

  • bardzo wysoka jakość materiałów
  • rączka do awaryjnego przytrzymania
  • solidne, miękkie podszycie
  • duży wybór wzorów i kolorów
  • można je prać w pralce
  • regulacja obu obręczy oraz pasa dolnego

Wady

  • mogą podjeżdżać pod pachy
  • dość krótkie
  • nie nadają się dla mocno ciągnących psów
  • długo schną
  • taśma drukowana z czasem może tracić swoją jakość

Pamiętaj! Przytoczone przeze mnie argumenty ZA i PRZECIW to kwestia wyłącznie moich i Farsy potrzeb, które mogą być zupełnie inne niż u Ciebie i Twojego psa. Bierz na to poprawkę, ale generalnie każdy z tych trzech modeli finalnie bardzo polecam jako szelki dla psa lękliwego i takiego, który często budzi w sobie wewnętrznego dzika. Farsa nigdy się z nich nie wydostała i dają radę w różnych warunkach.

2 komentarze

  1. avatar
    Mama Kluski says:

    Uwielbiam Pani posty. Znalazłam je kilka dni temu, kiedy szukałam opinii o olejku CBD – mam kundelacha do łydki, znalezionego w lesie bez matki. Miała niecale 4 tygodnie.
    Potem się okazalo, że ma przewod prztrwały Botalla i nie przezyje najblizszych kilku lat (dzis mysle sobie, że może to dla niej byloby lepiej 🙁
    W kazdym razie – operacja w Zabrzu i mozemy zaczynać socjalizacje. A otóż nie – nie możemy, bo rozchorowałam się bardzo poważnie, dla odmiany ja. W efekcie – emigracja na wies, do rodzicow, gdzie pies ma ogrod i 2 znajd w ogrodzie (naszych znajd). Kiedy stanelam na nogi jako tako, wrocilysmy do Krakowa do miasta.
    Dwa pozostale kundle chodzą na spacerki, grzecznie. Widac pracę nad nimi (moj ojciec jest behawiorystą bez papierow), widac postepy prawie ze spaceru na spacer. Moj kundelach odmawia. Odmawia chodzenia na spacery, odmawia kolegow i kolezanek. Jest wybitnie ciezkim przypadkiem, a ciągnięcie jej na siłę jest 1) ponad moje sily b) niezgodnie z kazda zasadą wychowania psa.
    Nie szukam porady – bo sama ją musze wypracować z wlasnym psem. Nie szukam cudownej rady jak odmienic z minuty na minute zycie psa. Ale…
    Dziekuję za tego bloga. Swiadomosc tego, ze ktos ma podobne jaja, bo tak to ujmijmy, ze swoimi, trochę mnie podnosi na duchu. A Twoje posty nie dają cudownego lekarstwwa, tylko rzeczy do rozwazenia, a najlepsze jest to, ze są podparte „nie jest idealnie, ale” – cudna rzecz Cudna!

    1. avatar
      Milena says:

      Dziękuję za ciepłe słowa i cieszę się, że znalazłaś tu trochę ukojenia. Trzymam za Was mocno kciuki. <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *