O tym, że psy w wieku dojrzewania są… trudne, wiemy wszyscy. Jednak gdy przychodzi nam przez niekończące się miesiące trwać pod jednym dachem z hormonalnym szaleńcem cierpiącym na Zespół Wypadającego Mózgu, trudno nie popaść w odmęty rozpaczy. Zapraszam do przeczytania poradnika, który możliwe, że nic ci nie da oprócz poczucia, że nie tylko ty.
(więcej…)życie z psem
Pokazuje: 1 - 10 z 19 artykułów5 rzeczy, które zmienił we mnie pies w ciągu roku wspólnego życia
Niedawno Farsa skończyła rok, a niedługo minie tyle samo, odkąd mieszka ze mną. Oczywiście była to w moim życiu znacząca zmiana. Dziś zdaję sobie sprawę z najważniejszych rzeczy, które zmieniła we mnie obecność łaciatej.
(więcej…)Pies w ogrodzie. Dom z ogrodem może być dla psa przekleństwem!
Mnogość ludzi jest przekonana, że dom z ogrodem brzmi jak idealne warunki dla psa. We mnie niestety budzi to zawsze spory niepokój. Niezależnie od tego, jak duży ogrodzony teren masz wokół domu, pies w ogrodzie potrzebuje czegoś więcej niż całodniowe bieganie wokół płotu.
(więcej…)Kiedy godzisz się z tym, że twój pies nie jest idealny, zaczyna wam się układać
Wierzę, że każdy pies pojawia się w moim życiu po coś. Rolą Farsy jest dać mi lepę w ryj, sparterować mnie i nauczyć, że bardzo mało wiem o psach, ale bardzo dużo mogę się nauczyć. Myślę, że każdemu i każdej przydałaby się taka wewnętrzna Farsa, żeby być dla swojego psa po prostu lepszym człowiekiem.
(więcej…)5 najgorszych reakcji na mojego psa, które odbierają mi resztki wiary w ludzkość
Im dłużej opiekuję się (lękliwym) psem, tym bardziej niemiła staję się dla przypadkowych ludzi, którzy zwracają na niego uwagę. Dziś, moi drodzy, na blogu wielki festiwal irytacji – lojalnie uprzedzam!
(więcej…)Mała rozprawa o psich kupach, czyli POSPRZĄTAJ, TY GAMONIU!
Wszyscy się zgadzamy, że miny w postaci psich odchodów na miejskich trawnikach to rzecz uciążliwa. Dlaczego sprzątanie po psie jest tak ważne, ale przede wszystkim – dlaczego nie wszyscy wciąż to robią?
(więcej…)Do wszystkich, którzy bez zgody dotykają mojego psa – nie będę już miła
Odkąd mam szczeniaka, jestem mniej miła dla ludzi, a właściwie dla konkretnej grupy osób, które za wszelką cenę muszą wymacać mi psa z każdej strony, nawet gdy Farsa nie ma na to ochoty. Nie róbcie tak.
Jakiś czas temu z rzewnym płaczem wylałam na fanpejdżu swoje żale z podróży komunikacją miejską. O, tutaj:
Od tamtej pory trzy razy częściej trafia mnie szlag, kiedy w pracy lub na mieście jakieś obce ręce bez wyczucia pchają się w kierunku Farsy, byleby ją zmolestować ze wszystkich stron, za wszelką cenę. Widzę po prostu, że Farsa nie rośnie na wszechkochającego psiaka. Prawdę mówiąc, “wredna” z niej suka. Będąc ze mną w sklepie, potrafi ostentacyjnie ominąć szerokim łukiem klienta, który kuca do niej i poci się od gwizdania i cmokania. Z drugiej strony często sama tanecznym krokiem, z rozkołysanym ogonem podbiega do obcych osób i je zaczepia, domagając się głasków. Selekcjonuje sobie ludzi, raczej unika wysokich mężczyzn z grubym głosem (z którymi ma mniejszy kontakt) i dzieci (o tym za chwilę). Jej target do spokojne, dość ciche kobiety. A proszę bardzo! Oczywiście staram się ją socjalizować z różnymi typami osób, ale daleko mi od wymagania, żeby radośnie biegła do każdego, kto ma ochotę sobie wytarmosić słodkiego szczeniaczka. Nie jest to dla mnie zresztą nic nowego, bo Atos od zawsze unikał kontaktu fizycznego z obcymi, niepodobającymi mu się osobami, nie wykazując przy tym strachu ani agresji. To kwestia charakteru psa. Są takie wszechkochające, jak labradorka Sara, a są też czworonożni introwertycy, zamknięci, zdystansowani, skupieni tylko na bliskich im ludziach. Lubię ten drugi typ i zupełnie nie przeszkadza mi, że mój kolejny pies taki jest.
Nie ma głaskania bez pytania!
Zdradzę pewien sekret: to, że pies chodzi luzem, bez kagańca albo po prostu jego słodki pysk odbiera ci rozsądek, nie oznacza, że możesz go pogłaskać i nie zostać dziabniętym lub w najlepszym przypadku – obwarkniętym. Jeżeli zabieram psa do parku, autobusu albo pracy, to nie po to, żebyś ty miał(a) atrakcję turystyczną.
W schronisku mamy garstkę rezydentów i psów pracowników, które tuptają luzem po terenie placówki za swoimi opiekunami. Większość z nich ma serdecznie pod ogonami pielgrzymki odwiedzających, którzy na widok psa reagują, jakby zobaczyli jednorożca (cytat mojej koleżanki ze schroniska, której stado codzienie musi się z tym borykać). Nie patrzą na obcych ludzi, nie szukają z nimi kontaktu, zero czegokolwiek. A i tak dziesiątki dłoni dziennie próbują je wymiętosić. Zero jakiegokolwiek opanowania. A potem zdziwienie, że piesek huknął, burknął, nie odpowiedział na głaski namiętną miłością.
Skandaliczne są zwłaszcza te sytuacje, w których ludzie zachodzą niczego nie spodziewające się zwierzęta od tyłu, kładą łapska na ich grzbietach, zadach, głowach, przyprawiając je o zawał. Borze szumiący, naprawdę nie trzeba mieć wybitnej wiedzy o behawiorze psów, żeby wpaść na to, że tego typu gesty muszą być dla nich przerażające. Wystarczy wyobrazić sobie, że to ciebie randomowy przechodzień znienacka zaczyna macać po plecach, kiedy ty oglądasz wystawę na sklepowej witrynie albo właśnie złapałeś(aś) zawiechę przy ulubionej piosence w słuchawkach. I tak kilka razy dziennie. Tak właśnie wygląda życie psów w przestrzeni publicznej.
Dzieci, dzieci, szczeniak leci!
Zabieranie Farsy do pracy w sklepie pozwoliło mi osiągnąć duże postępy w jej socjalizacji. Wiem, że dobrze się czuje, gdy może tuptać ze mną przez cały dzień, bawić się z innymi ludźmi i psami. Niestety, nie wszyscy są wystarczająco rozsądni, kiedy ją dostrzegają między alejkami. Jeszcze bardziej niestety – małe dzieci bezbrzeżnie kochają szczeniaczki. Z jednej strony dostrzegam i doceniam sytuacje, w których dziecko, dobrze wychowane, pyta, czy może pogłaskać Farsę, a ja mogę mu odmówić i wytłumaczyć, że mała się boi, albo – jeśli suka wyraża pozytywne zainteresowanie – poinstruować małego człowieka, jak pogłaskać, żeby było obu stronom miło.
Z drugiej strony częściej jest tak, że dzieciak leci galopem, wydając z siebie dźwięki roztrzaskujące uszy na milion kawałków, Farsa spieprza, a ten za nią, by w końcu zapędzić ją w jakiś kozi róg i wymacać bez cienia wyczucia. Raz rozmawiałam przy kasie z pewnym panem, którego około 5-letnia córka bawiła się z moim psem w berka. Poprosiłam go najpierw grzecznie, żeby coś z tym zrobił. Farsa zwiała pod kasę, a dziecko za nią. Ojciec? Nic. Użyłam więc ostrego tonu, by zwrócić dziewczynie uwagę, że tu nie można wchodzić i żeby zostawiła pieska w spokoju. Ojcu zrobiło się głupio, to odciągnął swoje nabuzowane dziecko. Rozmawiając ze mną, olał fakt, że dziewczynka wyszła ze sklepu. Po chwili, zapłakana, została przyprowadzona przez przypadkową panią. Zdążyła się zgubić w Tesco mieszczącym się obok naszego sklepu.
Czy to jakiś antydzieciowy manifest? Choć małych ludzi szczerze nie lubię i jest to fakt, z którym nigdy się nie kryję, to tu naprawdę nie chodzi o mój osobisty stosunek w tej kwestii. Śmiem zresztą stwierdzić, że rodzice i psiarze w przestrzeni publicznej mają ze sobą wiele wspólnego. Przychodzi bowiem taki rodzic czy psiarz do sklepu lub restauracji, totalnie nie panując nas swoim podopiecznym i wyrabia całej swojej grupie negatywną opinię. To dzięki madkom rodem z memów i bezmyślnym ludziom z nieułożonymi Fafikami ludzie nie lubią siedzieć obok nas w tramwajach i kawiarniach. Jest to dość smutne, ale naszą misją jest wyłamywać się z takich uprzedzeń. Cieszę się więc, kiedy jadę z Farsą na kolanach taksówką, a kierowca rozpływa się nad tym, że pies może być tak spokojny i bezproblemowy w aucie. Zbijam sobie wtedy z Farsą mentalną pionę. Zbijam sobie ją też ze wszystkimi matkami, które pytają, czy dziecko może pogłaskać psa, a odmowy przyjmują z uśmiechem pełnym szacunku i zrozumienia. Można? Można, bo spotykam takie osoby i z całego serduszka je pozdrawiam.
Niestety jednak po przygodzie z natarczywą dziewczynką Farsa prostuje swój zakręcony ogon (to czytelny sygnał, że się boi) i szuka drogi ewakuacyjnej. Nawet przed spokojnymi dziećmi daje dyla. Wszystko dzięki czyjejś głupocie. I o ile moje szczenię póki co stosuje system: UCIEKAJ, to takie nieokrzesane dziecko w przyszłości może mieć mniej szczęścia i wepchnąć ręce w sierść psa, który postanowi wycelować w system: WALCZ. Więc jeśli, drogi rodzicu, masz w dupie komfort mojego psa i nie ogarniasz, że to żywa istota, a nie teddy bear, to pomyśl przynajmniej o bezpieczeństwie swojego dziecka.
Yellow Dog – żółta wstążka
Nie będę się tu namiętnie rozwodzić, bo jakiś czas temu pisałam, czym jest projekt Yellow Dog. Poruszam temat raczej w ramach przypominajki, że projekt jest i żeby nie pchać się z łapami, gdy widzisz psa z żółtą wstążką na smyczy lub obroży. Prawdopodobnie jest to pies lękliwy, w trakcie terapii behawioralnej albo po przebytej chorobie lub wypadku. No i może trochę mniej oczywisty przykład: gdy ktoś ma wyjątkowo silnego i wyjątkowo kochającego świat psa. No, człowieku, nie odzywaj się entuzjastycznie i nie majtaj rękami w stronę i tak już nakręconego pieska, nie przejmując się, że piesek właśnie wlecze za sobą po ziemi swoją pańcię, która nie waży więcej niż 50 kilo.
Przyczyna żółtej wstążki tak naprawdę nie powinna mieć dla ciebie znaczenia. To opiekun psa decyduje, kto i kiedy może dotykać zwierzaka. Jeśli ci na to nie pozwala, to raczej nie dlatego, że kawał gnoja z niego. Ma swój powód, a ty powinieneś / powinnaś to uszanować. Nawet jeśli pies nie ma wstążki, nie jesteś zwolniony/a z kutluralnego zapytania, czy możesz go pogłaskać.
Ja naprawdę nie mam najmniejszego problemu, jeśli Farsa zostanie wymiziana przez obcego człowieka z góry na dół. Niemniej jest jeden warunek: to ma sprawiać przyjemność mojemu psu. Jeśli widzę wspomniany, wyprostowany lub podkulony ogon i cieszy to tylko dającego te głaski, to dziękuję, nie skorzystamy. Wiem, że na widok “słodkich” mordek łatwo dostać joba, ale naprawdę, to kwestia opanowania, które powinna mieć każda dorosła osoba. A niestety nie tylko dzieci je tracą. Pamiętaj, też nie chciał(a)byś codziennie być obmacywany(a) na ulicy przez obcych ludzi i mam nadzieję, że to dla ciebie wystarczająco dobry argument. Farsunia dziękuje wszystkim, którzy szanują jej przestrzeń. 😉
Eutanazja – skąd wiedzieć, że już czas i jak wygląda uśpienie psa?
Nie lubimy o niej rozmawiać. Niezależnie od tego, czy ją popieramy czy bojkotujemy – budzi w nas dużo emocji i skłania do rozważenia, na czym stoją nasze relacje ze zwierzętami. Uśpienie psa dla nikogo nie jest łatwą decyzją. Kiedy ją podjąć? Czy pies po zastrzyku bardzo cierpi? Jak mu pomóc?
(więcej…)“Wiesz, że pańcio cię kocha!” Czy mówienie do psa jest dobre?
Na pewno dużo mówisz do swojego psa i spokojnie – to nie wariactwo. Mówienie do psa może ułatwiać komunikowanie się z nim i wzmacniać nasze więzi. Jednocześnie często “rozmawiamy” ze swoim pupilem w sposób niewłaściwy. Jak mówić do psa, aby miało to pozytywne efekty?
Do czego służy klatka kennelowa dla psa?
Klatka dla psa nie brzmi za dobrze. Może kojarzyć się z bezradnością, pójściem na łatwiznę w szkoleniu i więzieniem zwierzaka. Jednak tak zwany kennel w wielu przypadkach okazuje się niezastąpiony i nie ma nic wspólnego ze znęcaniem się nad czworonogiem. Do czego służy klatka kennelowa dla psa? (więcej…)